i seksowna.

- Kiedyś ją kochałeś... - Czy dlatego, że się z nią przespałem? - Lorenzo potrząsnął głową. - Miałem osiemnaście lat i kierowałem się pożądaniem, to wszystko. Jodie denerwowała się tak samo, jak każda panna młoda. Zamęt w jej duszy zwiększał jeszcze tłum kręcących się wokół niej stylistek, projektantek, szwaczek i garderobianych. Kto by jednak pomyślał, że ten ślub będzie wymagał tak niezwykłej oprawy? Jodie podejrzewała, że to bardziej jej suknia, niż ona sama, jest przedmiotem wytężonej troski stylistów. Żeby suknia wyglądała atrakcyjnie, zorganizowano nawet dla Jodie zabiegi odnowy biologicznej. Teraz wymasowana, wywoskowana i wymalowana jak nigdy dotąd, Jodie zastanawiała się, jak by się czuła, gdyby wszystko to było prawdą, a ona ubierałaby się dla ukochanego i kochającego ją mężczyzny. Ale o tym oczywiście nie mogło być mowy. W końcu nie miała zamiaru już nigdy pokochać żadnego mężczyzny. Ale tym razem z jej wnętrza nie napłynęło, tak jak dotychczas, zgodne potwierdzenie. - Musisz ściągnąć ciaśniej - Jodie usłyszała głos stylistki pouczającej garderobianą i skrzywiła się, kiedy zaciśnięta sznurówka pozbawiła ją niemal zupełnie możliwości oddychania. Włosy uczesano jej w koronę z warkoczy, przybraną perłami i brylantami pasującymi do ozdób sukni. Specjalistka od makijażu pracowała nad jej twarzą, jak się wydawało Jodie, całymi godzinami. W efekcie końcowym Jodie wyglądała, jakby nie miała żadnego makijażu, tylko twarz rozjaśnioną delikatną poświatą i bardzo wyraziste oczy, odbijające zielony blask szmaragdu. Zanim stylistka została usatysfakcjonowana szerokością jej talii, Jodie nabrała obaw, że umrze z powodu niemożności złapania oddechu. - Proszę spojrzeć - nalegała stylistka, prowadząc ją do ogromnego lustra. Obraz w lustrze przedstawiał nieznajomą. Patrzyły na nią ogromne złote oczy o długich, zakręconych rzęsach, a rozchylone różowe wargi, dużo pełniejsze niż jej własne, odsłaniały śnieżnobiałe zęby. Obcisła góra sukni eksponowała kusząco zaokrąglony biust i nieprawdopodobnie cienką talię, a kremowe kaskady spódnicy podkreślały nogi, które dzięki wysokim obcasom wyglądały na jeszcze dłuższe niż zwykle. - Doskonale - wycedziła stylistka. - Teraz tren. W pół godziny później, kiedy całość wraz z trenem została już kunsztownie upięta, Jodie musiała przyznać ze skruchą, że żadną miarą nie zdołałaby się ubrać bez pomocy. Zapukano do drzwi, padło kilka szybkich włoskich słów. Stylistka podała Jodie kwiaty. - Czas na ciebie... ROZDZIAŁ JEDENASTY W końcu było po wszystkim. Ceremonia w kościele, życzenia od przyjaciół Lorenza, wśród których był też jego prawnik wraz z czarującą żoną, i nieplanowany lunch u Carla, którego goście także przyłączyli się do uroczystości. Wszystko razem trwało bite dziewięć godzin. W tym czasie Jodie nie tylko nie odważyła się czegoś zjeść czy wypić, ale nawet usiąść. Teraz w końcu zostali sami. Assunta przed wyjściem do kościoła przygotowała im zimną kolację. Jodie była tak wyczerpana, że ledwo trzymała się na nogach. Nie mogła już znieść ucisku sznurówki i tęskniła za chwilą, kiedy w końcu się od niej uwolni. - Jesteś zmęczona? - zapytał Lorenzo. Ledwo zdołała się zdobyć na skinięcie głową. Zmęczona to nie było odpowiednie słowo, żeby opisać jej fizyczne i psychiczne wyczerpanie. Chwila, kiedy przy boku Lorenza składała przysięgę małżeńską, wywarła na niej dużo większe wrażenie, niż chciała się przyznać. Było jej źle i wstyd, że wykorzystuje te święte słowa dla swoich własnych, niezupełnie czystych celów. - Pójdę z tobą na górę - odezwał się Lorenzo. Jak zwykła suknia mogła być aż tak ciężka? http://www.radkowskiewioski.pl/media/ temu amerykańskiemu dupkowi, który zamierzał wskoczyć w buty jej ojca, nie mówiąc już o łóżku, zbierze się na amory, matka przypomni sobie tę rozmowę i go spławi. Ale skutek był taki, że zaraz następnego dnia Karolina i Matthew oznajmili, że pobiorą się natychmiast, jeszcze w Szwajcarii. Imogen uświadomiła sobie, że Flic miała absolutną rację: nie zdołają powstrzymać matki. Są bezsilne, nikt ich nie posłucha ani nie będzie się liczył z ich opinią. - I co teraz? - spytała Imogen siostrę rano w mieszkaniu babki, kiedy ta wyszła do fryzjera. Jak mawiała żartem Karolina - jej matka spędzała na układaniu włosów tyle czasu, jakby codziennie czekały ją przynajmniej trzy publiczne występy. Sama Sylwia twierdziła z uporem, że regularne wizyty u fryzjera to podstawowa zasada

- To akurat wiem. - Dziękuję - powiedziała cicho. - Za co? - Za to, co zrobiłeś dla Imo w nocy. - Niewiele tego było. - Tyle, ile trzeba. Sprawdź Rothley, a w drugim służba: lokaje, kurier, a także ci służący, którzy jechali tylko do Dover, i niewiarygodnie wielka ilość bagażu. W wagonie znajdowały się jeszcze dwie pokojówki. Tuż po wejściu Tempera zdała sobie sprawę, że będą one jej towarzyszkami nie tylko w podróży, ale i podczas całego pobytu w rezydencji księcia. Wiedziała, że zgodnie ze swoistą etykietą, protokołem, czy też hierarchią obowiązującą wśród służby, pokojówki wywyższały się ponad zwykłych służących, za równych sobie uważając tylko swoich przełożonych. Z dawnych lat, kiedy jej rodzice byli częstymi gośćmi wielkich salonów, Tempera pamiętała, że w pokoju dla służby najważniejsza w hierarchii pokojówka siadywała po prawej stronie