Poczerwieniała a¿ po korzonki rudych włosów. Dr¿aca reke

Wszystko wokół było tandetne i zszarzałe. - Nie mam klucza. - Wiec po¿yczymy sobie klucz od portiera. - Jak? Nick podrapał sie po pokrytej jednodniowym zarostem brodzie. - Sprawdzmy, czy wezmie cie za Kylie. Daj mi dziecko i idz na dół, powiedz, ¿e zgubiłas klucz. Zobaczymy, czy cie wpusci. - Dobrze - odparła, pewna, ¿e pomysł spali na panewce. Myliła sie jednak. Portier, którego nie było na dole, kiedy wchodzili, usmiechnał sie do niej wyrozumiale, ukazujac du¿a przerwe miedzy zebami, i wyciagnał klucz z zamykanej 426 skrzynki stojacej w szafce. Dobiegał siedemdziesiatki, miał geste, siwe włosy i wydawał sie rozbawiony sytuacja. - Wie pani, pani Paris, powinna pani zrobic sobie zapasowy i gdzies go schowac. Co by pani zrobiła, gdyby nie stary Pete? - Nie wiem - odparła szczerze. - Przykro mi z powodu pani dziecka - dodał. Marla http://www.liv-art.pl postradam zmysły. - Albo zanim ktos cie zamorduje - dodał z powaga Nick. - Zamorduje? - powtórzyła zdumiona. Nie, nie da sie zwariowac. Nie wezmie udziału w ¿adnej melodramatycznej paranoi. Rozwa¿ała wprawdzie mo¿liwosc, ¿e ktos usiłuje pozbawic ja ¿ycia, ale w koncu zawsze odrzucała ten pomysł. Uwa¿ała, ¿e strach podsuwa jej takie mysli. Teraz, kiedy usłyszała to od kogos innego, poczuła nagle, ¿e to mo¿e sie okazac realne. Jednak nie chciała w to uwierzyc. - Pomysl o tym - upierał sie Nick. - Tamtej nocy, kiedy wydarzył sie wypadek, widziałas kogos na drodze, kogos, kto próbował cie oslepic, prawda? - Có¿, mo¿e.

tekstu i omal nie podskoczyła, dostrzegłszy napis: „Pliki Marli”. A wiec korzystała z tego urzadzenia! Dobrze. Co za ulga. Spróbowała otworzyc ten katalog, wtedy jednak okazało sie, ¿e potrzebuje w tym celu hasła. Rozczarowana, przejrzała zawartosc szuflad, szukajac jakiejs wskazówki, niczego jednak nie znalazła. Potem chciała dostac sie do swojej poczty Sprawdź przypomniec. -Podniosła reke, ¿eby odgarnac włosy z czoła i znieruchomiała, kiedy jej palce napotkały pozszywana skóre po lewej stronie czaszki. - Bylismy tu wielokrotnie - oznajmiła Eugenia. - A ty posłałes Cissy po cos do picia. Po Sprite'a? - Zgadza sie. Tak było za któryms razem. - Alex kiwnał głowa z usmiechem, który Nickowi wydał sie wymuszony. - Myslelismy, ¿e jestes w spiaczce i ¿e nas nie słyszysz. Eugenia bawiła sie nerwowo zapieciem swojej torebki, a zanim podniosła głowe, ¿eby usmiechnac sie ciepło do Marli, 76 kaciki jej ust na ułamek sekundy opadły w dół, jak zawsze, kiedy ogarniał ja niepokój.