- Co?

mąż i Jessica. Proszę bardzo, mogli go podejrzewać do woli, potrafił mieć się na baczności. - Wspaniały dom - oświadczył z przekonaniem, gdy Sean oprowadził go po parterze historycznej rezydencji, którą mogliby pokazywać turystom. - Pewnie zastanawia się pan, jak było mnie stać na zakup podobnego domu z policyjnej pensji? - spytał Sean. - Szczerze powiedziawszy, w ogóle o tym nie myślałem, po prostu podziwiałem niezwykłą urodę tego miejsca. - Maggie odziedziczyła ten dom, jest w jej rodzinie od pokoleń. - Zarówno ten dom, jak i pańskie dzieci, a nade wszystko pana żona są czymś... niezrównanym. Na widok wyrazu twarzy Seana Bryan poczuł zazdrość, gdyż oto miał przed sobą człowieka, który nie tylko kochał swoją żonę, ale nadal był w niej zakochany. RS 118 - Moja żona to prawdziwa cudotwórczym. Nie tylko wspaniale zajmuje się dziećmi, ale też prowadzi własny sklep w Dzielnicy Francuskiej... http://www.wroclawsegreguje.pl/media/ miejscu zostały wrzucone do wody. Mógł je znieść prąd. - Z tego, co mi kiedyś mówiłeś i co przeczytałem w gazetach, wiem, że została uduszona krawatem. Był jeszcze owinięty wokół jej szyi. - Racja. Masowa produkcja, do kupienia w każdym dużym sklepie w całej Ameryce. - Coś jeszcze? - Była zupełnie naga. Nic poza tym krawatem. - Czy kiedy ją znalazłeś, zauważyłeś coś szczególnego? - Tak, że była martwa. Nie musiałem sprawdzać pulsu. Cóż jeszcze? Teren stanowy, nic atrakcyjnego, o co ludzie chcieliby się bić. Odgrodziłem to

niczego nie pragnęła tak bardzo, jak wyrwania się, ucieczki w jakieś nowe miejsce. A Nate... Nate nie zamierzał nigdzie wyjeżdżać, kochał Key Largo. Może wyszła za niego, ponieważ miała nadzieję, że w ten sposób wkroczy na nową drogę? Nieważne. Tak czy inaczej, popełniła błąd. Niczego nie osiągnęła, Sprawdź gorszy? Jessica nie wiedziała. Zamierzała zabić Mary, a jednak nie zrobiła tego, jakby nawet istnienie jako wampir było lepsze od śmierci. Tylko czy aby na pewno? Jednak w pewnych sprawach Henri miał słuszność - ludzkość nigdy ich nie zaakceptuje, ponieważ są, czym są. Czy można z nimi przestawać bez strachu, nawet jeśli... Rozległ się chichot którejś z dziewcząt, a wtedy Henri oblizał wargi. Jego kły zalśniły czerwono w świetle księżyca. - Kuszące... - mruknął. - A ja jestem naprawdę głodny. Może jakaś zakąska na miły początek, zanim zaczniemy prawdziwą ucztę? - Uważaj - ostrzegła go. - Nie możemy zostawiać ciał na widoku, mogłyby zostać szybko odkryte. Uśmiechnął się jeszcze szerzej i otoczył ją ramieniem.