- A to co? - Nick spojrzał na zegarek, wyszedł do holu i

- Mniej więcej. - Nie odrywał od niej wzroku i musiała mu zadać dręczące ją pytanie. - Ludzie mówili, że sterowałeś śledztwem w taki sposób, żeby pominąć inne tropy, że bardzo chciałeś udowodnić McCallumowi, że on to zrobił. Że go... - Wrobiłem? Posłałem niewinnego człowieka za kratki? - W głosie Nevady nie było ani odrobiny żalu czy wyrzutów sumienia. - Może moje dowody nie były dość silne, żeby go skazać, ale uwierz mi, Ross McCallum zasłużył sobie na więzienie. - Zawahał się, jakby chciał powiedzieć coś jeszcze, ale umilkł. Shelby otarła łzy i odsunęła się od niego. Sprężyny łóżka zaskrzypiały. Powoli wróciła jej przytomność umysłu i uświadomiła sobie, że leży naga na łóżku Nevady i że zachowują się tak, jakby byli kochankami od wielu lat, ludźmi, którym na sobie zależy, darzącymi się wzajemnym zaufaniem. Ale tak nie było. Po prostu tkwili w tej samej pułapce. Uprawiali miłość ze względu na przeszłość, a nie przyszłość, seksem rozładowywali frustrację i chociaż wydawało jej się, że go kocha, to w gruncie rzeczy dzieliło ich prawie wszystko. Owszem, byli kiedyś kochankami, a teraz wspólnie prowadzili poszukiwania. I nic ponadto. Sięgnęła po ubranie, ale on położył się na niej i przycisnął ją do łóżka. - Chwileczkę. - Nie, myślę, że powinnam już iść. Nie miałam zamiaru tu przychodzić i... no wiesz... - Wykorzystywać mnie? Zaśmiała się wbrew sobie pomimo bólu przenikającego jej serce. 119 - Hm, no cóż, naprawdę nie miałam takiego planu. - I okazało się, że nie można mi się oprzeć. http://www.wpstom.pl/media/ dotyczace wszystkiego, co mi sie przypomniało o wypadku. Zabrało nam to wiecej czasu, ni¿ sadziłam. Starsza pani sciagneła usta z niezadowoleniem, ale Marla postanowiła, ¿e nie da sie wpedzic w poczucie winy. - Zaraz bedzie kolacja - oznajmiła Eugenia. - Swietnie. Zjadłabym konia z kopytami. - Na mysl o jedzeniu Marli zaczeło burczec w brzuchu. Pierwszy prawdziwy posiłek, odkad usunieto jej druty z ust. - A gdzie jest Cissy? - Miała dzis lekcje jazdy konnej. Lars ju¿ po nia pojechał. Powinni byc tu lada chwila. - To dobrze, bo chciałabym z nia porozmawiac. Powiedz jej o tym, prosze, jesli pierwsza sie z nia spotkasz. - James

Ross McCallum miał wkrótce znaleźć się na wolności. Nagle zaciśnięte na kierownicy palce zrobiły się mokre od potu, a serce zaczęło walić jak młotem. Shelby czuła gorycz w gardle, zacisnęła zęby i próbowała się skoncentrować, kiedy wjeżdżała do centrum Bad Luck i kliniki, w której kiedyś leczono ją na wszystkie choroby, od bronchitu po zapalenie spojówek. Budynek się nie zmienił. Miał trzy piętra, a na parterze w szybach odbijały się promienie słońca, bo wstawiono szyby, dodatkowo wzmocnione drutem. W pobliżu frontowych drzwi znajdowała się popielniczka, jak zawsze. Sprawdź - Nie - przerwała mu schrypniętym, pełnym emocji głosem. - Nie chcę tego słuchać. Nie teraz. Nie w dniu, kiedy 181 wreszcie mam się spotkać z córką, o której powiedziałeś mi, że umarła, z córką, którą przede mną ukrywałeś. Dobrze? Nie umiem się pogodzić z tym, że kiedy w końcu mam poznać moją córkę, okazuje się, że ty... jesteś umierający. - Serce biło jej mocno, do oczu napłynęły piekące łzy gniewu. - Będziesz musiała stawić czoło wielu problemom - powiedział sędzia, powoli wstając; jego szczękę pokrywał srebrzystosiwy zarost. Oparł się o laskę i obrzucił Nevadę zmęczonym spojrzeniem. - Ty zresztą też. Czy ci się to podoba, czy nie, zostaniesz aresztowany za zamordowanie Estevana. Prokurator okręgowy ma przeciwko tobie całkiem mocne dowody. Tak przynajmniej słyszałem. - Zmrużył swoje stare oczy. - Jesteś na to przygotowany? - Już panu mówiłem. Nie miałem z tym nic wspólnego. - Hm, może, może. Ale kto cię tam wie, czy nie kłamiesz. - Sędzia zmarszczył brwi i użył czubka laski, żeby zgnieść mrówkę, która była niemądra, bo spacerowała blisko niego na werandzie. - Tak czy owak, lepiej bądź gotowy i załatw sobie dobrego adwokata. Wiesz, w San Antonio jest pewna kobieta; zna Orrina Findleya. Ma