za skórę.

szansy, by kogoś poznać. Pracował od rana do nocy, by utrzymać motel. - Ty też się nie oszczędzałaś - przypomniał Pierce. - To prawda. Ale to przecież nic złego? Gdy dzieci są czymś zajęte, nie mają czasu na głupie pomysły. Pierce się zaśmiał. - To fakt. Jednak są inne możliwości: sporty, kluby, szkoła. Lubiłaś chodzić do szkoły? Jakie były twoje ulubione przedmioty? - Benjamin! - Amy poderwała się z leżaka. - Nie baw się tak! Ostrożniej! Zerknęła przelotnie na Pierce'a i znowu przeniosła wzrok na chłopców. - Proponowałam, że im pomogę - powiedziała. - Podziękowali. Oświadczyli, że rycerze Okrągłego Stołu nie potrzebują niczyjej pomocy, by zbudować zamek. Pierce wybuchnął śmiechem. http://www.usggenetyczne.info.pl/media/ Pierce. - Ale przecież zasadziliśmy je w ziemi. - Na buzi Jere-miaha malowało się zdumienie. - Ja tylko żartowałem - rzekł Pierce. - Poczekaj, pomogę ci. Amy nie mogła oderwać oczu od mięśni rysujących się pod jego skórą. Mimowolnie przysunęła się nieco bliżej. Poczuła jego zapach. Bardzo przyjemny. Zdała sobie z tego sprawę zupełnie bezwiednie. - Te nasionka mają związek z nowym kontraktem? - zapytała, wyciągając szyję, by zerknąć przez jego ramię.

Nie bardzo wiedział, co odpowiedzieć, bo wcześniej nie patrzył na to w taki sposób. Milczał więc, a atmosfera gęstniała. Minęło kilka chwil. W końcu Amy podniosła się z kanapy. - Pora na mnie. Jeśli to takie urwisy, to Sprawdź Uspokoiła się. Jej oczy błysnęły. - No, może i nie - zażartowała. - Trochę czasu spędzasz zamknięty w gabinecie. Nie mógł się nie roześmiać. - Przyznaję się bez bicia. W ciszy, jaka zapadła, patrzyli na siebie. Powietrze gęstniało. To piękna dziewczyna. Upięte włosy podkreślały linię mlecznej szyi. Kuszące policzki. Regularne, delikatne rysy twarzy, jak wyrzeźbione przez artystę... Co się z nim dzieje? Co na to analityczny umysł?