W końcu się odezwał.

do Sądowej Sieci Informacyjnej stanu Oregon. Pewnego ekscytującego dnia być może uzyskam dostęp do bazy policyjnej i będę mogła sprawdzać historie różnych przestępstw. Trzeba się przy tym nieźle napracować, ale można całkiem zapomnieć o działaniu adrenaliny. - Ja też czytam wiele raportów - powiedział Quincy tonem nieprzyjmu¬ jącym krytyki. - Latasz samolotami. Rozmawiasz z ludźmi. Docierasz na miejsce, kiedy krew jeszcze nie zdąży zaschnąć. - Tak bardzo ci tego brakuje? Rainie uniknęła jego spojrzenia, nie chcąc odpowiadać na pytanie. Żałowała, że nie zamówiła butelki budweisera i postanowiła zmienić temat. 21 - Co u Kimberly? - Nie wiem. Rainie uniosła brwi ze zdziwienia. - Myślałam, że ta córka cię lubi. - Rainie, odrobinę taktu. - Na twarzy Quincy'ego pojawił się grymas. - Staram się być szczera. - Kimberly potrzebuje trochę swobody. Sądzę, że wypadek siostry bardzo ją zdołował. Jest zagniewana i na razie nie potrafi sobie z tym poradzić. http://www.usggenetyczne.com.pl/media/ szczególnie niebezpieczny typ przestępcy, który nie rokuje nadziei na resocjalizację, a zatem nie może podlegać jurysdykcji dla młodocianych. Danny powinien zostać przekazany w ręce sądu dla dorosłych, bo popełnił zbrodnię o najwyższej szkodliwości społecznej. – Moim zadaniem natomiast – ciągnął Johnson – jest udowodnić, że prokurator nie ma racji, i cieszyć nas może fakt, iż statystyki świadczą na naszą korzyść. Większość dzieci, które dopuściły się tak poważnych aktów przemocy, nie powtarza ich po osiągnięciu dorosłości. Poza tym – i należy to podkreślić – z badań wynika, że jest większe prawdopodobieństwo recydywy w przypadku dziecka odsiadującego wyrok z dorosłymi niż u więźnia zakładu dla nieletnich. Zatrzymanie Danny’ego w poprawczaku leży więc w najlepszym interesie tego stanu. Chłopiec może zostać zresocjalizowany i w wieku dwudziestu pięciu lat rozpocząć życie od nowa jako wartościowy członek społeczeństwa. – Zakłada pan, że Danny jest winny – powiedziała oschle Sandy. – Dlaczego pan zakłada, że mój syn jest winny?

przypadki ekstremalne. Były, jak mówi Sanders, psychopatami. I tu się z nim zgodzę: bezpieczniej jest zamknąć je i wyrzucić klucz. – Quincy uśmiechnął się gorzko. Zniżył głos. Spoważniał. – Ale nie dotyczy to wszystkich młodocianych przestępców. Jak już wspominaliśmy wcześniej, policjantko Conner, masowi mordercy nie stanowią jednolitej grupy. Niektórzy ze sprawców szkolnych strzelanin byli wykonawcami, ale nie pomysłodawcami. Mieli problemy emocjonalne, odznaczali się brakiem odporności. Dawali Sprawdź pory nie było już takich telefonów. – Sąsiedzi dają się wam we znaki? – zapytał łagodnie Quincy. – Trochę. – Sandy trzymała wysoko głowę. – Ale przyjaciele wspierają nas. Jedna para z naszej ulicy... nawet nie znam ich zbyt dobrze... wpadli wczoraj z talerzem ciasteczek i posiedzieli z nami. Są... trudne chwile, ale zdarzają się i dobre. No wiecie, Danny jest niewinny, dopóki nie udowodni mu się winy. Nie mogła się powstrzymać i znowu spojrzała na Rainie. – Toczy się oficjalne śledztwo – powiedziała krótko Rainie. – Nie mogę nic powiedzieć. – Rainie, to mój syn. Jest załamany, myśli o samobójstwie. Nie dalej jak wczoraj próbował przebić sobie nadgarstek widelcem. Na litość boską, nie wiem, jak długo wytrzyma pobyt w tym zakładzie, i nie mam pojęcia, co robić. Shep twierdzi, że podobno macie dowody na udział kogoś innego... jakieś tajemnicze łuski, nie wiem. Nie możecie czegoś z tym zrobić? Oddalić zarzuty? Odesłać Danny’ego do domu? Proszę... – Błagalny głos Sandy załamał się.