dawnej stróżówce na tyłach posesji mieszka przecież Gareth Miller, który

- Podobno żyjemy już w innych czasach, podobno teraz powinniśmy myśleć o dobru, nie musimy być potworami. Ale to mrzonki, bo jesteśmy, czym jesteśmy. Mimo to ja też staram się szukać nowych dróg, najczęściej pożywiam się tymi, którzy i tak nie pragną już dłużej żyć. Nadal jednak mam wielką słabość do kobiet, pięknych młodych kobiet. W zamian za to, co biorę, mogę im dać coś, czego nigdy wcześniej nie zaznały... - Zmysłowo przesunął palcami po jej ramieniu. - Wiem, że jesteś ukochaną Władcy - szepnął. - Wszyscy wiedzą. - O? - Posłała mu zachęcające spojrzenie. - I wiem także, że oprócz żywienia się ludzką krwią bardzo lubisz zabawiać się z tymi, którzy należą do naszego rodzaju. Władca doskonale rozumie, czym jesteśmy i czego potrzebujemy. Nasz tak zwany król jest idiotą, wierząc, że ludzkość zaakceptuje nas, kiedy zaczniemy żyć według jej reguł. Ale czym jest ludzkość? Stadem, które dostarcza nam pożywienia, niczym więcej. Władca to wie, dlatego czczę jego, zaś króla mam za głupca. I chociaż kusisz mnie bardziej niż sam grzech, nie poważę się sięgnąć po własność naszego Władcy. - Nie należę do Władcy, tylko do samej siebie - odparła. Robiło jej się słabo, gdy pomyślała o tych wszystkich młodych kobietach, które Henri uśmiercił. O takich kobietach jak Mary. Nie, to http://www.twoj-psycholog.info.pl/media/ - Witaj, domino. Wiedziałem, że przyjdziesz. Serce zabiło jej mocniej. A więc Władca spodziewał się jej. Popatrzyła na młodego człowieka, nachyliła się nad barem, aż ich twarze znalazły się bardzo blisko siebie. Jessica wbiła wzrok w jego oczy. - Masz stąd wyjść. Natychmiast. - Wyjść -powtórzył posłusznie. - Jak? Którędy? - Tylnym wyjściem. Kieruj się do rzeki i idź wzdłuż niej, aż znajdziesz jakąś łódź. A teraz wynoś się stąd i to jak najszybciej, zrozumiano? Popatrzył na nią z powagą, skinął głową i znikł w tłumie, kierując się w stronę tylnych drzwi. Jessica oceniła wzrokiem osoby znajdujące się RS 216

odwrócili się jednocześnie. W progu stała Jessica Frazer, w jej wielkich niebieskich oczach widniała prawdziwa troska, zaś Jeremy'emu zrobiło się ciepło na sercu. Poczuł się tak, jakby znowu był dzieckiem i ktoś dorosły pospieszył mu z pomocą w trudnej sytuacji. - Jak się czujesz? - spytała, wchodząc. Sprawdź zwariowałam, powiedziała sobie w duchu. Znalazłam wprawdzie torebkę Sheili, no, ale Izzy nie ukrywał, że widuje się z nią często. Kolczyk Sheili u Dane'a, torebka u Izzy'ego. Trzeba sprawdzić te numery telefonów, pomyślała. Strach ustąpił miejsca chęci działania. Zresztą, Izzy 182 nie zrobiłby jej nic złego. Tylko kleił się i nalegał, ale taki już jest, uspokajała się w duchu. - Wielu ludzi widziało, jak wchodziłam na łódź. Tylko idiota dopuściłby się w tych warunkach jakiegoś przestępstwa. - Albo ktoś agresywny i bezczelny, komu się