- Zaraz to załatwie. Czy były mał¿onek Pam mówił cos

która wstydziła się, że jest w ciąży i bez męża. - To małe miasteczko. - Amen. - Nie wielka aglomeracja, gdzie możesz się ukryć. - Ja się nie ukrywam, sędzio, i chcę prawdy. Ty wiesz, co się stało tej nocy, kiedy urodziłam dziecko. Musiałeś to wszystko zaaranżować. Nikt, ani doktor Pritchart, ani ktokolwiek inny w tamtym szpitalu, nie odważyłby się odstawić takiego numeru w pojedynkę. Musiałeś ich przekupić albo jakimś sposobem zmusić. - Przekupstwo i przymus. Ciężkie oskarżenia. Nie zamierzała zbaczać z tematu. - Posłuchaj, albo powiesz mi, co wiesz, i zaoszczędzimy mnóstwo czasu, albo będę węszyła samodzielnie, ale wtedy wyciągnę na publiczny widok wszystkie trupy z szafy rodu Cole’ów. - Na twoim miejscu poważnie bym się nad tym zastanowił. - Ależ ja zastanowiłam się nad tym bardzo poważnie. Ugryzł kolejną oliwkę. - Słyszałem, że wczoraj byłaś z Nevada. - Wpadłam na niego na ulicy. Siwiejące, krzaczaste brwi wygięły się sceptycznie ku górze. - No, no, pierwsza osoba, na jaką się natykasz, to dokładnie ktoś, kogo powinnaś unikać. - Ojciec mojego dziecka. - Może. http://www.terazbudujemy.net.pl/media/ cegły otaczały ratusz i wie¿e zegarowa. Wysiedli i Nick ruszył w strone niewielkiej kawiarenki, specjalizujacej sie w kawach aromatyzowanych ró¿nymi egzotycznymi dodatkami. Zamówili dwie kawy na wynos, wzieli po ciastku z tacy pełnej smacznych paczków i słodkich bułeczek i wyszli na zewnatrz z parujacymi kubkami w rekach. Na ulice opadała miekka mgła, zbierajac sie na rogach budynków dawnych składów, w których obecnie miesciły sie sklepy i restauracje. Wsród gałezi drzew migotały tysiace drobnych, białych swiatełek, uliczne lampy rzucały na ulice bardziej błekitne, zamglone swiatło. - Mo¿e powinienes opowiedziec mi o nas - rzekła Marla, kiedy wolno okra¿ali stojaca na srodku placu fontanne z

wyzywajaco. - Ale nie wszystkie. Nikt nie zna wszystkich tajemnic Alexandra Cahilla. Nawet jego ¿ona. - Pewnie uwa¿asz, ¿e przydałoby mu sie troche wiary. - Jak ka¿demu. - Usmiech Cherise był równie sztuczny, jak rzesy, którymi niewinnie zatrzepotała. - Nawet tobie, Nick. - Bede o tym pamietał. Sprawdź ktos ja tu nakryje? Szybko zgasiła swiatło i cofneła sie, ostro¿nie rozchylajac wiszace na wieszakach ubrania. Weszła na stołeczek i schowała sie za długa suknia w plastykowym pokrowcu. Drgneła usłyszawszy szum odkurzacza. Pokojówka 293 sprzatała pokój Eugenii, powoli i dokładnie. Marla wstrzymała oddech. Mo¿e dziewczyna nie wejdzie do garderoby, mo¿e... och, cholera. Po krótkiej chwili ciszy pokojówka otworzyła drzwi garderoby, wpuszczajac do srodka troche swiatła, weszła i właczyła odkurzacz, którego odgłos w tym małym pomieszczeniu zmienił sie w ogłuszajacy ryk. Zapaliła górna lampe i garderobe zalało ostre swiatło. Marla przylgneła