- James - powiedział wreszcie.

Meksykańskie prawo bardzo surowo traktowało tę sprawę; to, że miejscowi trzymali po domach całe stosy różnych giwer i samopałów, było zupełnie inną kwestią. Jednak gdyby złapano ich, Poszukiwaczy z nielegalnie posiadaną bronią - mieliby bardzo poważne kłopoty Milla nie cierpiała łamać prawa, ale wiedziała, że zadając się z pewnymi ludźmi, trzeba być gotowym na wszystko. Wybrała numer człowieka, u którego zaopatrywali się w broń, i złożyła zamówienie. Nic specjalnego, tylko coś do obrony. Nigdy nie wiedziała, co dokładnie dostaną, ale spodziewała się tanich rewolwerów kalibru 22. Pozbędą się ich przed powrotem do Stanów. Tak jak myślała, dotarli do granicy o zmierzchu; była dziewiętnasta trzydzieści. Zostawili auto i przeszli pieszo graniczny most. Benito czekał już cierpliwie po drugiej stronie, a z nim coś, co mniej więcej przypominało samochód. Przedpotopowy ford półciężarówka straszył wielkimi płatami rdzy, której było na nim więcej niż lakieru. Brakowało mu klapy z tyłu, a drzwi pasażera były przywiązane drutem (prawdopodobnie tylko to chroniło je przed odpadnięciem). Przednia szyba była obficie poklejona taśmą, która utrzymywała spękane szkło w jednym kawałku. Mimo pośpiechu Milla i Brian stanęli jak wryci, podziwiając ten wyjątkowy okaz. http://www.terazbudujemy.biz.pl/media/ korytarzu, nie wiadomo jak długo, i nikt nic nie zauważa? Może nikt z gości hotelowych, ale sprzątaczki? Pracownicy? Oni zdecydowanie powinni uważać. Milla spłoszonym wzrokiem obrzuciła długi korytarz. Daleko po prawej stał wózek sprzątaczki. Jeżeli tylko jedna pracownica zajmowała się całym piętrem, to Diaz mógł pozostać niezauważony A może porozmawiał z nią sobie cichutko i teraz biedna kobieta, nagle posiwiała ze strachu, kryła się w którymś z pokoi, czekając, aż ten przerażający facet wreszcie sobie pójdzie. an43 400 - Co ty tu robisz? - zapytała Milla zimnym głosem ociekającym wrogością. Starała się ukryć myśli i emocje, które nią targały.

212 Może ośmieliła ją trochę obecność drugiej kobiety, bo w końcu mruknęła „Pasę" i wpuściła ich do środka. Wewnątrz domu panował zaduch. Pojedyncza naga żarówka świeciła się w małej lampce stojącej w rogu pomieszczenia. Stary Sprawdź dłoń ciepłą męskość. - Nie mogę w to uwierzyć - mruknęła, całując go w ramię. - Nawet nie wiem, jak masz na imię. - Przecież wiesz - odparł, marszcząc brwi. - James. - Naprawdę? Nie wymyśliłeś tego wtedy na poczekaniu? - James Alejandro Xavier Diaz. To pełna amerykańska wersja. - Xavier? Pierwszy raz spotykam kogoś o tym imieniu. A jaka jest wersja meksykańska? - W zasadzie taka sama. Au! - zachichotał, robiąc unik: Milla spróbowała znienacka uszczypnąć go w czułe miejsce. Zawsze rozczulał ją śmiech Diaza. Może dlatego, że był on tak rzadkim zjawiskiem. Wśliznęła się na mężczyznę, ustawiła odpowiednio jego członek