Zapadła cisza i chociaż nie byli tak bardzo od siebie oddaleni, wciąż byli

- Daj spokój! Wszyscy wiedzą, że go obwiniasz. Już sama czkawka po spapranej robocie jest nie do zniesienia, a co dopiero świadomość, że inny agent zgarnął wszystkie pochwały. Albert, ile razy każdego wieczoru powtarzasz to w myślach? Jak często rozpamiętujesz szczegóły tamtej sprawy i czujesz, że za każdym razem twoja nienawiść do Quincy'ego rośnie coraz bardziej? - Popatrzyła stanowczo na Montgomery'ego. Ten spuścił głowę. - Chciałeś, żeby to się stało - rzuciła mu wyzwanie. - Idealna okazja, żeby się zjawić i storpedować karierę Quincy'ego. - Nie. - Tak! - Nie, do ciężkiej cholery! - warknął Montgomery. Wyglądał tak, jakby poczuł, że znalazł się w potrzasku. Po chwili zrozumiał, że właściwie nie ma dokąd uciec. - Chcesz poznać prawdę? - rzucił wyzywająco. - Dobra, powiem ci prawdę. Wątpię, czy mi uwierzysz, czy ktokolwiek mi uwierzy, ale wziąłem tę robotę, żeby ratować tyłek Quincy'emu. Wziąłem tę robotę, bo pomyślałem sobie, że skoro sam nie mogę być bohaterem, może chociaż uratuję bohatera! To chyba też się liczy. - Co? 187 http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ Uśmiechnęła się. Wcisnęła pedał gazu. Pędziła z prędkością 170 kilometrów na godzinę. Włosy powiewały na wietrze, a słońce rozgrzewało twarz. - Pędzimy aż miło! - Tristan krzyknął przez wiatr. Bethie uśmiechnęła się, jechała szybciej i nawet nie wspomniała, że to było ulubione powiedzenie Mandy. Kocham cię - pomyślała. -Boże, jaka ja jestem szczęśliwa! Tristan nadal przyglądał się jej tym swoim przenikliwym spojrzeniem. Wcześniej włożył czarne skórzane rękawiczki. Teraz palcem przesunął po jej szyi. - Bethie - powiedział po chwili. - Opowiedz mi o swojej drugiej córce. Opowiedz mi o Kimberly. 11 Rezydencja Olsenów, Wirginia

Quincy zapłacił jej. Krzyczała, wrzeszczała i robiła zamieszanie. Kiedy oboje uznali, że narobiła wystarczająco dużo hałasu, przyjęła czek. Musiała jeść, a poza tym nadeszło rozliczenie za przeloty po całym kraju. Firma Con¬ ner Investigations zaczęła przynosić zysk. Przez jakieś siedem dni. Potem Rainie znów zaczęła latać do Wirginii. Wmawiała sobie, że to dla jej własnego dobra. Sprawdź Zobaczyła go w ostatniej chwili. Mężczyznę na wąskim poboczu. Szedł z psem. Zdziwił się na widok samochodu tak wczesnym rankiem, tym bardziej że samochód pędził prosto na niego. Skręcić! Skręcić! Boże, skręcić! Amanda Jane Quincy szarpnęła kierownicą... Samochód pędził przed siebie. Jej ukochany wciąż trzymał rękę na kierownicy, trzymał bardzo mocno. Czas się zatrzymał. Niczego nie rozumiejąc, Mandy popatrzyła na ukochaną twarz. W oknie ujrzała przelatujący ciemny kształt. Zobaczyła też pas bezpieczeństwa na jego silnej, szerokiej piersi. Usłyszała, jak mówi: - Pa, słodka Mandy. Kiedy już znajdziesz się w piekle, pozdrów ode mnie ojca. Explorer uderzył w mężczyznę. Łubu-du-bum! Krótki okrzyk. Samochód pojechał dalej. I kiedy już myślała, że wszystko będzie dobrze - w końcu