moją przyjaciółkę. A to mi się bardzo nie podoba. Więc chyba

kobietom drogę wyjścia zza biurka Milli mającego kształt litery „U". Teraz, by wyjść, musiałyby je przeskoczyć. an43 96 Przysunął sobie jedno z krzeseł i usiadł, swobodnie wyciągając, a potem krzyżując nogi. - Jestem - powiedział. - Mów. Milla miała pustkę w głowie. Jak się rozmawia z mordercą? Cześć, jak się masz? Ale jakaś część jej mózgu zaczęła już myśleć i wyciągać logiczne wnioski. Jak widać na załączonym obrazku, Diaz i jednooki porywacz byli dwoma różnymi ludźmi. Ale zabójca obserwował spotkanie bandziorów w Guadalupe, więc albo polował na jednego z tamtych, albo liczył, że doprowadzą go do właściwego celu. Raczej to drugie, jak sądziła - ponieważ tylko patrzył. A jeśli ktokolwiek był w stanie odnaleźć jednookiego, to tylko Diaz. Może wiedział nawet, gdzie drań podziewa się w tej chwili. Delikatnie odsunęła Joann na bok i zrobiła krok naprzód. Wciąganie w tę całą grę przyjaciółki nie było fair. To był problem Milli i to Milla musiała go rozwiązać. Wyciągnęła sobie krzesło zza http://www.tani-architekt.net.pl/media/ 44 -3- Przez noktowizor zobaczyła, że w samochodzie jest dwóch ludzi, co ostudziło jej zapał. Najwyraźniej ktoś miał do nich dołączyć, no, chyba że „spotkanie" miało okazać się spotkaniem tych dwóch gadających ze sobą, ale w to wątpiła. Nie mogła dokładniej przyjrzeć się przybyszom, bo nie opuszczali auta. Miała nadzieję, że Brian dojdzie do tych samych wniosków co ona i pozostanie na swoim miejscu. Nie wypatrzyła go nigdzie, choć szukała. Gdziekolwiek się ukrył, nieźle mu to wyszło. Minuty mijały, a Brian się nie ujawniał. Dobrze. Myślał zapewne to samo co ona: że przyjedzie ich tutaj więcej. Jakieś dziesięć minut później usłyszała kolejny silnik. Samochód

węszyła. Ale Gallagher mówił „nie", twierdził, że ona siedzi za wysoko na świeczniku, że jej zniknięcie wywoła za duży ferment i będzie ich kosztować, w najlepszym przypadku, kupę kasy za nakłonienie pewnych służb do przymknięcia oczu. W gorszym wypadku mogliby nawet obaj skończyć w więzieniu, w Stanach albo w Meksyku - zależy, gdzie by ich schwytano. Jeśli miałoby do tego Sprawdź mówiła dalej - który najwyraźniej także interesował się tymi czterema, a nie mną. Kiedy odjechali, zastosował ze mną starą sztuczkę z uciśnięciem tętnicy szyjnej i straciłam przytomność... - Tego mi nie powiedziałaś - przerwał ostro Brian. - Nieważne. Widziałeś efekt. Zresztą, nie mam na co narzekać. Gdyby mnie ogłuszył, mogłabym mieć wstrząs mózgu, a tak... - ...A tak mogło być gorzej. Jeśli uciskasz tętnicę zbyt długo, możesz spowodować uszkodzenie mózgu! O tym zazwyczaj się nie myśli, bo przecież chodzi tylko o to, żeby delikwent stracił przytomność. Albo delikwentka, w naszym wypadku. O tym nie pomyślała: napastnik istotnie mógł ją okaleczyć. Nie zmieniało to faktu, że nie była w stanie się obronić; chyba tylko nie przychodząc wtedy na miejsce. Ale zaprzestanie poszukiwań nigdy