R S

oznaczało, Ŝe nie brała kąpieli. Jako męŜczyzna, człowiek czynu, podjął decyzję: przeszedł przez pokój i stanął przed nią. - Jeśli nie miałaś ochoty zjeść szarlotki w moim towarzystwie, to moŜe masz ochotę na coś innego? Uniosła brwi, co świadczyło o zainteresowaniu. - Na co mianowicie? - zapytała. - Na kąpiel. - Dajesz do zrozumienia, Ŝe jest mi potrzebna? - zapytała ze śmiechem. - Nie - odparł, postępując krok w jej stronę. - Sugeruję, Ŝebyś wzięła kąpiel ze mną. Niby to się uśmiechnęła. - A co ja będę z tego miała? Potrząsnął głową z konsternacją. - Chodzi ci o tę noc i dzisiejszy ranek? Dostrzegł napięcie w jej twarzy - czuł, Ŝe wspomina, tak jak on. - Gra? - zapytał. Wiedziała, Ŝe to było coś więcej niŜ gra. Ona, Alli, poddaje mu się, jest jak glina w jego rękach i wcale tego nie Ŝałuje. - Chcesz wmówić mi, Ŝe powinnam coś robić - powiedziała wiedząc, Ŝe http://www.tabletkinalysieniee.pl/media/ - Wiem o tym, ale tylko dlatego, że cię poznałam. Przedtem nie wiedziałam... Słyszałam jedynie, że rodzina Galbraithów jest bogata i bardzo wpływowa. Uważałam, że w sądzie R S nie będę miała z wami szans, gdybyście postanowili walczyć o prawo do opieki nad Jamiem. - Matka Chada bardzo się zmieniła po jego śmierci. Gwarantuję ci, że powitałaby cię równie serdecznie w naszej rodzinie jak Jamiego. Ale teraz, Willow - zmienił temat - musimy zostawić za sobą przeszłość i zająć się przyszłością. Och, maleńka! - Przytulił ją z całej siły. - Tak bardzo cię kocham! Byłem strasznym głupcem, uważając, że powinienem ożenić się z Camryn!

Willow nie wiedziała, że jego teściowie mieszkają w małym miasteczku oddalonym od Tradition o zaledwie siedemdziesiąt Mlometrów autostradą. - Zrobię wszystko, co w mojej mocy - obiecała. - Tylko o to mogę prosić. Ale - dodał, posyłając jej kolejny olśniewający uśmiech - zawsze mogę też liczyć na cud. Sprawdź w wieku Jamiego. Poszliśmy z chłopcami do parku. Następnie Mark został u nas na noc, podczas gdy Brock zabrał mnie na tańce. - Brock? - Ojciec Marka. - Rozwiedziony? - Żonaty, ale jego żona... Drzwi do jadalni otworzyły się. - Przepraszam, doktorze Galbraith. - Gosposia położyła na stole paczkę. - Ale kurier właśnie ją przyniósł, więc pomyślałam, że to może być pilne. - Dziękuję. - Scott nie spuszczał wzroku z Willow. - Mówiła pani...?