i papierosów był nie do wytrzymania.

pogodziła się z Lukiem Dallasem. Teraz żałowała, że nie wspomniała mężowi o swoich planach. Czuła się jak skończona idiotka. Naiwna idiotka, której wydaje się, że można wszystko naprawić. Okazało się jednak, że pewne rzeczy lepiej zostawić w spokoju. Chyba jednak nie warto rozdrapywać starych ran. Emma zakwiliła i otworzyła oczy. Obie miałyśmy ciężki dzień, pomyślała Kate, niosąc małą do jej pokoju. Ułożyła ją ostrożnie w łóżeczku i widząc, że dziewczynka znowu przysypia, opuściła zabezpieczającą kratkę. Westchnęła głęboko i zacisnęła ręce na poręczy łóżeczka, patrząc na córeczkę. Wyglądała jak aniołek. To nieprawda, co Luke powiedział o Richardzie. Pobrali się dziesięć lat temu i stworzyli szczęśliwą rodzinę. Kate nigdy nie żałowała swojej decyzji. Ich małżeństwo opierało się na miłości, a nie jakimś niemądrym współzawodnictwie. Richard potraktował ślub poważnie, tak samo jak ona. Kate odwróciła się od śpiącej córki i zaczęła sprzątać w pokoju. Dziś rano tak się spieszyła, że nie zdąz˙yła wszystkiego uporządkować po zabawie z małą. Pochyliła się, zbierając grzechotki i przytulanki z dywanika, na którym obie się kładły, a następnie wszystko zaniosła do specjalnego koszyka stojącego obok fotela na biegunach. Jeszcze raz przypomniała http://www.ta-medycyna.org.pl/media/ Wszystkiego, co pozwoli nam powiązać różne wątki. Oczywiście najlepiej byłoby znaleźć klucz do jego szyfru, ale założę się, że ma go tylko w głowie. – Spojrzał na Kate. – Rozejrzyjcie się tutaj, a ja poszukam w jego sypialni. Skinęła głową. – Dobrze – powiedziała, spoglądając na Juliannę. Dziewczyna nie ruszyła się od drzwi i wyglądała tak, jakby chciała stąd uciec z krzykiem. – Nic ci nie jest? – zaniepokoiła się. Julianna otworzyła usta. – Co? – Pytałam, czy nic ci nie jest? Dziewczyna zamrugała oczami, starając się skoncentrować na tym,

ostry dźwięk. Kate szybko złapała słuchawkę, bojąc się, że aparat znowu zadzwoni. – Tak, słucham? – spytała cicho, spoglądając na córkę. – Kate, tu Luke. – Luke? – Przycisnęła słuchawkę mocniej do ucha, wsłuchując się w trzaski na linii. – Prawie cię nie słyszę. Sprawdź – Nie za wiele – odparł Kondor, strząsając okruch ciastka, który opadł na jego spodnie. W sklepiku piętro niżej sprzedawano najlepsze na świecie ciastka z czekoladą i kupił ich cały tuzin. Podsunął torebkę Morrisowi. – Zjesz jedno? Tom poczęstował się. – Dzięki. – Powers jeszcze nie wrócił do swojego mieszkania – relacjonował Kondor. – Nie podróżował też pod żadnym ze znanych nam nazwisk. Sprawdziłem wszystko, co mogłem, i nic nie znalazłem. Po prostu zapadł się pod ziemię. – Nic podobnego. Kondor spojrzał na szefa.