kierunku wartownika na wieży strażniczej i po cichu powtarzał „pieprzcie się”, mając na myśli wszystkich

Wiedziałem, ¿e tak własnie bedzie z toba. Puscił ja i Marla nagle poczuła sie strasznie osamotniona. Osierocona. Nagle poczuła na rozgrzanej skórze powiew chłodnego wiatru, który podrywał z ziemi zeschłe liscie i przynosił zapach deszczu. - Do diabła, Marla, nie mo¿emy tego zrobic. - Myslisz, ¿e o tym nie wiem? - Wiec nie prowokuj takich sytuacji. - Ze złoscia chwycił ja za reke, odwrócił sie na piecie i ruszył do samochodu. Marla wysuneła palce z jego dłoni i wsadziła rece głeboko do kieszeni, podbiegajac, by dotrzymac mu kroku. - Nie badz na mnie zły, Nick - powiedziała, kiedy przechodzili przez ulice. Marla musiała sie schylic, mijajac kobiete z wielkim parasolem. Nick spojrzał na nia, rozbrojony. - Nie jestem na ciebie zły. - Ale tak własnie sie zachowujesz. - Nie chce tylko, ¿eby sytuacja jeszcze bardziej sie skomplikowała. - Ujał ja za reke, ¿eby pomóc jej obejsc me¿czyzne na wózku inwalidzkim. Zaraz potem ja puscił. http://www.studium-medyczne.biz.pl/media/ na plecach, a potem odpiął je i obnażył jej piersi. Jego wargi i ręce były wszędzie: pocałunki i pieszczoty sprawiały, że drżała z pożądania. W uszach czuła zwariowane tętno swojego serca. Wbiła palce w plecy Nevady, aż w końcu przerwał na chwilę, zerwał z siebie koszulkę i rzucił ją na bok. Stężałe mięśnie napięły się, kiedy ją uniósł i przycisnął. Ocierał się o nią twardą, nagą skórą, a ona odważnie dotykała opuszkami palców jego płaskich sutków, ukrytych w gąszczu skręconych włosów. Natychmiast stwardniały. Szybko, jakby przystępował do ataku, chwycił ją za nadgarstki. - Uważaj... - Na co? - Na mnie. - Mam się bać? - droczyła się. - O, tak. W odpowiedzi opuściła rękę i przesuwała palce po jego skórze, aż dotarła do paska dżinsów. Wciągnął powietrze i wtedy dotknęła jego nabrzmiałego członka.

- ¯artujesz, prawda? - Nie. No, chodz. - O Bo¿e! - Cissy, wzdychajac przesadnie, wstała i pozwoliła sie uscisnac. Marla przytuliła ja mocno. - Obiecuje, ¿e teraz bedzie ju¿ zupełnie inaczej, kochanie. Sprawdź Teraz, kiedy wspomnienia napływały falami, widziała całe swoje ¿ycie z przera¿ajaca dokładnoscia. W wieku kilkunastu lat czuła sie oszukana i odrzucona. Przepełniona gorycza. Z całej duszy nienawidziła Marli Cahill, małej ksie¿niczki jej ojca. Po spotkaniu w kosciele Kylie widywała ja czasami z daleka i czuła, ¿e jej przyrodnia siostra odwzajemnia jej fascynacje. Marla podró¿owała po całym swiecie, uczyła sie ¿eglowac na zatoce, chodziła na bale i zabawy, wydawała pieniadze w Pary¿u i Nowym Jorku, a Swieta Bo¿ego Narodzenia spedzała w Acapulco, na Bahamach lub w Aspen. Jezdziła swoim własnym BMW i studiowała w presti¿owym prywatnym college'u dla którego jej ojciec ufundował biblioteke.