87 być zamieszany w wydarzenia sprzed dziesięciu lat, to proszę, przekaż mu, że go nie wydam. Że chcę tylko pogadać. To było oczywiste kłamstwo. Niezależnie od tego, jak naprawdę nazywał się jednooki, Milla chciała go zabić. Po rozmowie, rzecz jasna. Liczyło się dziecko. Ona zrobi wszystko, co konieczne. Jeśli konieczne będzie puszczenie draba wolno, to go puści. Znienawidzi siebie za to, ale puści. - Spróbuję - odparł True. - Ale nie rób sobie zbyt wielkich nadziei. Czy mogę cię o coś prosić? - Jasne. - Jeżeli będziesz chciała się czegoś dowiedzieć albo z kimś skontaktować, załatwiaj to przeze mnie. Działając na własną rękę, narazisz się na zbyt wielkie niebezpieczeństwo. Lepiej będzie, jeśli ci ludzie w ogóle nie poznają twojego nazwiska. A najlepiej, jeżeli wcale cię nie zauważą. - Mojego nazwiska nie ma w książce telefonicznej. Na wizytówkach mam adres biura Poszukiwaczy - To dobrze. Ale nie zaszkodzi jeszcze jedna warstwa ochronna http://www.stomatologia-krakow.net.pl okazywał za grosz delikatności: przygniatał ją z subtelnością tony żelbetu. Czuła jego twarz przyciśniętą do swojej głowy Czuła miarowy, spokojny ruch jego klatki piersiowej na plecach - drań nawet się nie zdenerwował - ale mimo to nie czuła oddechu napastnika na twarzy. To było przerażające, tak jakby ten mężczyzna nie był do końca człowiekiem. Nie zwracał na nią specjalnej uwagi. Koncentrował się całkowicie na czterech ludziach pod kościołem. Tymczasem oni wracali już do samochodów; transakcja wyglądała na zakończoną. Porywacz Justina odjeżdżał. Po dziesięciu długich latach wreszcie go odnalazła, a on po prostu odjeżdżał. Szarpnęła się desperacko, ale trzymający ją mężczyzna tylko zacisnął an43

an43 272 - Miałeś przy sobie broń już na lotnisku? Rzucił na nią okiem przez ramię. - Nie musiałem przechodzić przez bramkę wykrywacza metali. Sprawdź Wyszedł, a Milla rzuciła się do szukania dżinsów, skarpet i adidasów. Po trzech minutach, z torebką w jednej ręce i kartą do drzwi w drugiej, wyszła z pokoju. Wrócili na parking tą samą trasą. Diaz lekko podsadził Millę do kabiny - Czemu wziąłeś akurat taki samochód, do którego powinni dołączać drabinkę w zestawie? - spytała z irytacją, zapinając pasy - Tam, gdzie jedziemy, potrzebne będzie wysokie zawieszenie. Spojrzała na niego ze zdziwieniem. - Jedziemy na rajd terenowy? - W pewnym sensie. Najwyraźniej zapowiadała się ciężka trasa. - Głodna? - spytał Diaz, zanim jeszcze wyjechali z Boise. Milla