- Ci chłopcy sa dosc dokładni. Sadze, ¿e znalezliby ja,

mocowała się z nim, drapała po twarzy, ale wciąż jej nie puszczał. Aloise zemdlała. Vianca klęczała przy niej, zanosząc się histerycznym szlochem. - Madre, och, madre. - Nie możesz tego zrobić, McCallum - syknęła Shelby. - Wrócisz do więzienia. Mam świadków. - Warto będzie wrócić. Poza tym nie posłałabyś ojca swojego dziecka do więzienia. - Ty nie jesteś ojcem Elizabeth. - Siłując się z nim, boleśnie wyrżnęła plecami o ścianę. Płomienie świec zadrżały. Potem świece przewróciły się, a od ognia zajęła się serweta. Shelby osunęła się po ścianie. Ross uderzył jej głową o podłogę. Poczuła straszliwy ból. Starała się zachować przytomność. Przez ciemną kurtynę, która majaczyła przed jej oczami, usłyszała, że starsza pani zaczyna się modlić, a potem krzyczy, czołgając się w stronę przewróconego ołtarzyka; zalana łzami Vianca próbowała wyprowadzić matkę z domu. - Tia V? - zabrzmiał czyjś przerażony głosik i Shelby, która próbowała zrzucić z siebie Rossa, zobaczyła pyzatą buzię chłopca w korytarzu. - Mały Ramónie, uciekaj... och, słodki Jezu! - Vianca histeryzowała. Dźwignęła się na nogi i złapała dziecko, gdy tymczasem płomienie zaczęły trawić zasłony i z żarłocznym trzaskiem przesuwały się w stronę sufitu. - No, idziemy, Shelby. - Ross podniósł Shelby z podłogi. Zataczając się, zamachnęła się na niego i chybiła. Dym wypełnił jej nozdrza i płuca. Zaczęła kasłać. Wciąż walczyła, ale Ross przerzucił ją sobie przez ramię. - Oboje musimy się stąd wydostać i znaleźć bardziej ustronne miejsce. http://www.spzagorz.pl/media/ Na ganku robiło się ciemno, ale Nevadzie nie chciało się zapalać światła. Nie ustępowała na krok, więc postanowił postawić kropkę nad „i”. - Ten wywiad jest skończony. - Czy to prawda, że wrobił pan Rossa McCalluma w więzienie? - Został osądzony i skazany. - Dzięki świadkom, którzy nie byli wiarygodni. Świadkom, których sam pan przedstawił do dyspozycji sądu. - Powiedziałem, że ten wywiad jest skończony. Niechętnie wstała i wzięła do ręki neseser. - Wie pan, panie Smith, w tej opowieści oprócz łatwo dostępnych faktów jest jeszcze mnóstwo niejasnych szczegółów. - Naprawdę? - O, tak. - Skinęła głową, jakby zgadzała się z samą sobą; zarzuciła na ramię pasek neseseru i szukała swoich kluczy. - I ja dowiem się, o co w tym wszystkim chodzi.

- On myśli, że to ty zabiłeś Caleba - powiedziała Shelby, kiedy zapadła cisza. - Dlaczego miałbym to zrobić? - Nie wiem, ale Shep wydaje się przekonany. - Tonący brzytwy się chwyta. - Nevada odwrócił się w kierunku domu. - No, chodź, postawię ci drinka. - Lepiej już sobie pójdę - powiedziała, kręcąc głową. Ten wieczór już i tak był pełen emocji, a ona chciała odzyskać dystans do Nevady, potrzebowała czasu, żeby uporządkować myśli. Sprawdź Skrecił w boczna ulice. Zza rogu wyłonił sie samochód jadacy w przeciwnym kierunku. Na moment oslepiły ich swiatła reflektorów. Jasne. Ostre. Tak jak wtedy! Na tamtej górskiej drodze! Serce Marli staneło na chwile. Zabrakło jej tchu w piersi. Mrok spowijajacy jej pamiec rozdarło nagłe wspomnienie. W nagłym przebłysku Marla przypomniała sobie swiatła reflektorów innego samochodu, jadacego z przeciwka. Oslepiły ja. Teraz ta straszna chwila wróciła. Marla jeszcze raz prze¿yła tamto uderzenie, czuła strach, zobaczyła przednia szybe rozsypujaca sie w milion kawałków, miała w uszach przerazliwy, pełen bólu krzyk kobiety i zgrzyt gniecionego metalu.