Lubił dziennikarzy, to fakt, ale nie powie zbyt dużo. Odeśle Joannę Quince do rzecznika

torbą z logo znanego projektanta u stóp. Co jakiś czas popychała ją czubkiem modnego buta. Ilekroć to robiła, z torby rozlegał się gniewny pisk. – Chwileczkę – rzuciła do telefonu. Pochyliła się nad torbą. – Już w porządku, Sherman. Najwyraźniej Sherman się z nianie zgadzał i zaszczekał głośniej. Przez siatkę w górnej części torby Bentz patrzył, jak psiak wierci się niespokojnie, a kobieta podejmuje przerwaną rozmowę. Nie zdziwi się, jeśli kobieta i jej pies wybierają się do Nowego Orleanu i dostaną miejsce koło niego. Takie już jego szczęście. Choć to w sumie nieważne, jeśli dotrze do domu. Kobieta w obcisłych dżinsach doszła do stanowiska obsługi. Wyłączyła telefon. – Mamy duży problem – zaczęła zaczepnym tonem. – Coś jest nie tak z tym biletem. Jeśli polecę przez Cincinnati, nie zdążę na kolację przedślubną kuzynki w Savannah. Muszę lecieć bezpośrednim lotem. – Nie wydaje mi się, byśmy mieli bezpośrednie loty do Savannah, ale zaraz to sprawdzę. – Reprezentantka linii lotniczych już uderzała palcami w klawiaturę. Bentz, przestępując z nogi na nogę, rozglądał się po zatłoczonym terminalu. Omiatał wzrokiem tłumy ludzi z walizkami, torbami, plecakami. Nastolatek dźwigał futerał z gitarą starsi panowie taszczyli torby golfowe. Przy drzwiach pracownik lotniska pchał wózek inwalidzki, mijał samotnie stojącą kobietę, która z uwagą studiowała tablicę przylotów i odlotów. Piękna, znajoma twarz. Bentz znieruchomiał. http://www.sparkel.pl – Kto to wie? Minęło dużo czasu. – Bardzo jej na nim zależało. – Nam wszystkim – zażartowała i dodała: – Zostań na kolacji. Wiesz, że robię boskie pesto. – Wiem, ale nie jestem głodny, przepraszam. Skinęła głową i westchnęła. – Dobra, już wiem, rozumiem. I naprawdę rozumiała. Corrine O’Donnell dawniej pracowała w wydziale narkotyków, prowadziła wiele głośnych spraw, póki nie złamała nogi podczas pościgu. Potrącił ją samochód i rzepka kolanowa była do niczego. Miała szczęście, że przeżyła, i teraz ograniczała się do przekładania papierków, siedząc za biurkiem. Nie miała szans na powrót do czynnej służby. Mimo tego ćwiczyła na siłowni, była silna i zdrowa, problem sprawiało jej jedynie kolano. Czasami lekko utykała. Hayes wiedział, że drażni ją także fakt, iż już nie może nosić dziesięciocentymetrowych obcasów.

jest trzymanie się ustalonego rozkładu. Rutyna, rutyna i jeszcze raz rutyna. Na razie żadne moje zachowania nie wydają się podejrzane. Macham ręką i rozmawiam ze znajomymi rannymi ptaszkami, wchodzę na wagę i jęczę dramatycznie. Oczywiście tak naprawdę moja waga jest idealna, zawartość tłuszczu w moim ciele jest niższa niż u sportsmenek. Następnie idę pod prysznic i do szatni, ubieram się spokojnie, chociaż już umieram z Sprawdź rozciął bok. Rebecca patrzyła ciekawie, jak wyjmuje ze środka pojedynczy arkusik papieru. – O Boże – szepnęła i zakryła usta dłonią gdy na kontuar wypadło zdjęcie O1ivii. Pod Bentzem ugięły się kolana. Zobaczył O1ivię, piękną O1ivię, która z przerażeniem w oczach patrzy prosto w obiektyw. Blada jak ściana, stała za kratami, jak w więzieniu na Dzikim Zachodzie. Miała splątane włosy, przekrwione oczy, podrażnioną skórę wokół ust – zapewne pamiątka po kneblu. Zniknęła z niej cała wola życia, cały ogień. Była śmiertelnie przerażona. – Cholera! – Zacisnął zęby. Kiedy dopadnie tego psychola, rozerwie go na strzępy. Ale ona żyje, pomyślał. To już coś! Z duszą na ramieniu potrząsnął kopertą, spodziewając się, że będzie w niej jeszcze liścik, ale nie. Tylko koszmarne zdjęcie. Ty to zrobiłeś, Bentz. Porwano ją jest uwięziona i być może torturowana tylko i wyłącznie przez ciebie, przez twoją obsesję, przez ściganie Jennifer.