O’GRADY: Był. Ojciec zawsze go zamyka..

-Rzeczywiście emblemat FBI był na pewno cięższy niż legitymacja prywatnego detektywa. Rainie skrzywiła się i zaczęła się zastanawiać, co się dzieje. - Przyjechałam spotkać się z Quincym - powiedziała. - Dlaczego? - To sprawa Quincy'ego, nie pani. - Teraz jego sprawy są moimi sprawami. - Sypia pani z nim? Agentka FBI zamrugała. - Chyba nie rozumiesz natury mojej pracy... - Więc pani z nim nie sypia. Wobec tego moje sprawy i jego sprawy to nie są pani sprawy. Rainie pozwoliła kobiecie rozgryźć tę zagadkę. Wiedziała, kiedy to się stało, bo tamta kobieta aż się zaczerwieniła. - Myślałam, że jest pani prywatnym detektywem - powiedziała agentka z nachmurzoną miną. - A ja, że jest pani jego byłą żoną - skłamała Rainie. - A teraz proszę wybaczyć. Podałam nazwisko, pokazałam swój dokument, więc gdzie jest Quincy? Wydawało się, że agentka się zastanawia. http://www.rejack.pl/media/ - Oglądałaś zawody? - Przesunął wargami po jej obojczyku, w tym samym czasie wsuwając kolano między jej nogi. Wsparła się na nim, wydając jednocześnie głębokie westchnienie. - Oglądałam... Olimpiadę. - Olimpiady są dobre - odparł. Odpiął ostatni guzik. Bluzka się rozchyliła. Rainie zadrżała, gdy chłodne powietrze z klimatyzatora owiało jej nagą skórę, ale nie zaprotestowała. - Moją ulubienicą była Nadia Comaneci - powiedziała zwyczajnie. Quincy wsunął dłonie pod jej bluzkę. Skóra Rainie była ciepła i jedwabista, napięta na brzuchu i w talii. Głaskał jej boki, tymczasem ona niecierpliwie ocierała się o niego. - Ulubionym kim? - mruknął. - Gimnastyczką.

życie. Czemu rodzice nie chcą im pokazać, co to naprawdę znaczy? W końcu bezruch został przełamany. Ludzie zaczęli niechętnie wysypywać się z namiotu. A potem, jak po przerwaniu tamy, ruszył cały tłum. Rainie rozejrzała się, próbując dostrzec policjantów. Nadal nie widziała nic podejrzanego. Powoli podeszła do Quincy’ego, którego policzki były już suche, a twarz spokojna. – Gotowa? – zapytał. Sprawdź Może pożądanie... Miała w tym tak niewielkie doświadczenie. Pragnęła go dotykać. Więcej i więcej, gdyby tylko dalej stał bez ruchu, bez jednego oddechu. Rozpięła mu koszulę. Zsunęła mu ją z ramion. Miał potężną klatkę piersiową, ciepłą, wyrzeźbioną latami biegania. Zmierzwione włosy na piersi wydawały się takie sprężyste. Położyła mu dłoń na sercu i poczuła, jak mocno wali. Na obojczyku i przedramieniu miał trzy nieduże blizny. Pamiątki po salwie ze strzelby, kiedy kamizelka kuloodporna nie przyjęła całego uderzenia. Przesuwała palcami po bliznach. Quincy, superagent. Quincy, superbohater. Zachwycający... Nagle chwycił ją za nadgarstek. Gwałtownie podniosła wzrok. Pierwszy raz widziała to spojrzenie - mroczne i skrzące się pożądaniem. Znieruchomiała, umysł wrócił do normalnego stanu. Myślała o polach