zachodzie. Boże, dlaczego? Przecież wszystko, czego mogła chcieć, to wszystko znajdowało się tutaj. Nie dość, że

ilekroć poruszył prawym ramieniem, czuł lekki ból między żebrami, które Nevada Smith połamał mu podczas ich ostatniej bójki. Zapalniczka szczęknęła i oboje zapalili papierosy. Płuca Rossa wypełnił kikotynowy dym. - Pewno nie masz przy sobie niczego do picia? - zagadnął. - Kurczę, już dawno nie miałem w ustach whisky ani tequili, ani nawet cholernego piwa. - Trzymaj się z dala od alkoholu, dobrze? - Mary Beth odwróciła lusterko, żeby móc w nie spoglądać. - Nie pakuj się w żadne kłopoty, Ross. Nie mam zamiaru zajmować się wyciąganiem braciszka z mamra. - Bez obawy - odparł z zapałem, czując, że jest podekscytowany. Minęli rzekę, która o tej porze roku przypominała raczej strumyk, i przemknęli obok cmentarza na wschód od miasta. Nagrobki, z których część zaczynała się walić, stały pośród nielicznych drzew, podobne do wartowników o dziwacznych sylwetkach. Ross zastanawiał się, ile nowych dusz odeszło z tego świata od czasu, gdy stary Ramón Estevan spotkał się ze swoim Stwórcą, ale nie chciało mu się o to pytać. Bad Luck było zaraz za następnym wzniesieniem. 32 Zaciągnąwszy się po raz ostatni, Mary Beth zerknęła we wsteczne lusterko. - O cholera. - Co? - Chyba już zdążyłeś ściągnąć na sobie uwagę. To gliny. - A niech to szlag! - Wykręcił się na fotelu i zobaczył wóz policyjny, który mrugał do nich światłami. - Ja tam nie wrócę, Mary Beth. Choćby nie wiem co, ja tam nie wracam. Musieliby mnie najpierw zabić! - Adrenalina rozpalała http://www.psychoterapeuci.net.pl/media/ wychodziłam z White Horse. Podjeżdżałeś na parking przed sklepem Estevana. - Nagle przerwała. - Posłuchaj, Ross, ja nie chcę żadnych kłopotów. Nie widzę powodu, żeby jeszcze raz to przechodzić. Przecież wyszedłeś z więzienia, więc dlaczego tak ci na tym zależy? - Dlaczego mi zależy? - powtórzył. - Dlaczego mi zależy? - Wzbierał w nim gniew. - Straciłem dziesięć lat swojego życia, bo skłamałaś, Ruby. Dziesięć lat. Dwa lata walki w sądzie i osiem lat w więzieniu. Czy ty masz pojęcie, ile to czasu? Masz? - Kiedy nic nie odpowiedziała, zmierzył ją surowym spojrzeniem. - No cóż, właśnie dlatego mi zależy. - Ja... ja nie kłamałam. - Może i widziałaś wóz Smitha tamtej nocy, ale to nie ja byłem za kierownicą. Według mnie Smith i Estevan pożarli się o coś, może o to, że Smith rzucił córkę Estevana dla Shelby Cole. Ramón był cholernie porywczy, wiedziało o tym całe miasteczko. Pewno poszedł za Smithem z nożem albo spluwą i sprawy wymknęły się spod kontroli. Smith go rozwalił. - Jesteś stuknięty - powiedziała Ruby, czując, że sztywnieje. - Nevada nikogo nie zabił.

- Z czym? Ze zdjęciem dziecka, które wygląda jak ty? Z anonimowym liścikiem? - Tak. - To będzie jak otwarcie puszki Pandory. - Ona już jest otwarta. Potrząsnął energicznie głową. - Będą zadawali mnóstwo pytań. Niektóre z nich ci się nie spodobają. Sprawdź To coś więcej niż zbieg okoliczności, pomyślał Nevada, ale tym razem nic nie powiedział, a Shep pomaszerował do swojego wozu. Z tego, co Nevada wiedział, Shelby Cole - piękna i rozpieszczona jedynaczka, córka sędziego Jerome’a „Reda” Cole’a - nie miała żadnego powodu, żeby wracać do Texas Hill Country. Absolutnie żadnego cholernego powodu. Shelby nie oszczędzała pedału gazu wynajętego cadillaca. Ciągle przekraczała prędkość i czuła, jak szybko krzewy, gałęzie dębów, usychające kwiaty polne i kolczaste kaktusy gruszkowe ocierają się o jej samochód. Wzdłuż żwirowego nasypu autostrady leżały tu i tam martwe zwierzęta, głównie pancerniki i zające. Ten widok przypominał jej, że zbliża się do Bad Luck, małej mieściny na zachód od Austin, miejsca, do którego kiedyś przysięgła sobie nigdy nie wracać. Rozsunęła dach samochodu i słońce mocno prażyło ją w głowę. Ze związanych z tyłu włosów sterczało pasemko rudoblond. Nie przejmowała się tym. Na lotnisku zrzuciła szpilki i prowadziła samochód boso, skoncentrowana, ze zmarszczonym czołem; do jej świadomości z trudem przebijały się dźwięki jakiejś starej piosenki Bette Midler. Skręciła trochę za szybko, opony cadillaca zapiszczały, ale nie zwolniła. Po dziesięciu latach nieobecności w