- Jack Brannan.

zamiast czekoladowych ciasteczek weźmiemy inne słodycze. – Świetny pomysł – orzekła Lily. Zapakowała prowianty, ulokowała dzieci na tylnym siedzeniu i wyruszyli na wrzosowiska. – Twój samochód podoba mi się bardziej niż taty – oświadczyła Freya. Lily zerknęła we wsteczne lusterko i pomyślała, że opiekowanie się tymi dzieciakami to bardziej przyjemność niż praca. – Jedno pytanie – odezwała się. – Czy któreś z was cierpi na chorobę lokomocyjną? – Tom-Tom! – oznajmił radośnie Alex. – Ale tylko czasami, podczas długiej jazdy autem taty – dorzuciła jego siostra. – Mama mówiła, że ono ma trochę zbyt dobre resory i za bardzo kołysze. – Cóż, w moim starym samochodzie przynajmniej to wam nie grozi. – Lubię, kiedy nas tak trzęsie – oświadczył Tom, gdy podskakiwali na szczególnie wyboistym odcinku drogi. Lily zawiozła ich w swój ulubiony zakątek, który odkryła, kiedy zamieszkała w tej okolicy. Wiedziała, że dzieci będą mogły się tu bezpiecznie bawić. http://www.psychopedagogika.pl/media/ deszcz, tworzyły się koleiny. Błoto i piach już zdążyły uwięzić parę samochodów. Wyobraził sobie, że van Laury gdzieś utknął. Błysnął reflektorami w prawo i lewo. Mijał wolno ulicę za ulicą. Żałował, że nie może przyspieszyć. I wtedy je wypatrzył. Poczuł ogromną ulgę. Zaparkował obok vana i wyskoczył zza kierownicy. Przez dźwięk pracującego silnika i szum deszczu usłyszał cichy śpiew. Laura opuściła okno i zamrugała powiekami na jego widok. - Richard! Była wyraźnie poruszona. Nie spodziewała się, że wyjdzie dla niej z domu. Zawstydził się, pochylił i pocałował ją. -Dzięki Bogu. -Cześć, tatusiu! - zawołała Kelly.

się, postaram się być. ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Rodzice przechadzali się po klasie, rozmawiali cicho i podziwiali wiszące na ścianach prace swoich dzieci. Malinda krążyła wśród nich, uśmiechała się do kilku znajomych twarzy, popijała drobnymi łyczkami przygotowany Sprawdź łatwe i przyjemne. Laura westchnęła i przerwała rysowanie. Po pewnym czasie, gdy wiatr przybrał na sile, wróciły do domu. Na dworze Serabi biegała razem z Kelly, lecz gdy tylko znalazły się wewnątrz, czmychnęła w jakiś kąt. - Nie, poczekaj - powiedziała Laura, łapiąc Kelly, zanim dziewczynka zdążyła pobiec za kotem. - Najpierw musisz umyć ręce, a potem zjeść kolację. Kelly jęknęła dramatycznie, po czym posłusznie pomaszerowała do łazienki. -Sprawdzę ręce, panienko. -Oczywiście, proszę pani - usłyszała w odpowiedzi. Uśmiechnęła się.