wreszcie je wygrzebała. Uniosła głowę i o mało nie krzyknęła ze

zamieszania, wolała zobaczyć na własne oczy i upewnić się, że to naprawdę Justin. Mogła się przecież mylić, dotrzeć do innego dziecka. Nawet po zobaczeniu wszystkich papierów, nawet mimo silnego wewnętrznego przekonania musiała zobaczyć, by ostatecznie uwierzyć. By pozwolić sobie na uwierzenie. To był Justin. I wyglądał zupełnie jak David. Milla upuściła lornetkę i ukryła twarz w dłoniach. Jej ciałem wstrząsnął gwałtowny szloch przerywany krótkim nerwowym śmiechem. Wkońcu sama już nie wiedziała, czy płacze, czy się śmieje. Siedziała tam aż do końca długiej przerwy, gdy nauczyciele zapędzili rozbawione dzieciaki z powrotem do budynku z żółtej cegły. Patrzyła, jak chłopiec wbiega do środka, jak listopadowe słońce błyszczy w jego złotych włosach. Wskoczył z impetem na ostatni schodek i śmiejąc się, zniknął za podwójnymi drzwiami. an43 386 Kiedy już mogła, kiedy drżenie ustało na tyle, by pozwolić Milli na trzymanie telefonu w ręku, kiedy z gardła zniknęła wielka kula, a łzy przestały wreszcie płynąć, zadzwoniła do gabinetu Davida i http://www.przedszkole9.edu.pl/media/ 108 Kiedy będzie już miała coś naprawdę konkretnego - coś o Justinie - wtedy zadzwoni do Davida. Nie informowała go przecież o każdej plotce czy małym postępie. To on telefonował do niej mniej więcej co pół roku i wtedy mówiła mu o wszystkim, co warte było wspomnienia. Żeby nie bruździć w prywatnym życiu Davida, Milla nie dzwoniła do niego nigdy. Kropka. Żona chirurga ma dość stresów, długich dyżurów i nagłych wypadków, które trafiają Się zawsze tuż przed obiadem lub przed wyjazdem na wakacje. Nie ma potrzeby dodawać do tego telefonów od byłej żony. Nie mogła zmusić się do spania, była zbyt pobudzona. Spróbowała zatem raz jeszcze dokładnie przypomnieć sobie wszystko, co zdarzyło się tego ranka: od telefonu True aż do momentu, gdy Diaz

przytomność. Albo delikwentka, w naszym wypadku. O tym nie pomyślała: napastnik istotnie mógł ją okaleczyć. Nie zmieniało to faktu, że nie była w stanie się obronić; chyba tylko nie przychodząc wtedy na miejsce. Ale zaprzestanie poszukiwań nigdy nie wchodziło w grę. an43 Sprawdź po zatłoczonych uliczkach Juarez, aż dojechali pod drzwi z napisem farmacja - apteka. Milla zaczekała w samochodzie, Brian wysiadł, aby spotkać się w aptece z ich kontaktem - niejaką Chelą. Gustownie ubrana dystyngowana czterdziestolatka wręczyła mu zwyczajną torbę z marketu Sanborn. Brian podał kobiecie pieniądze tak sprytnie, że zapewne nikt tego nie dostrzegł. Po chwili siedział już w samochodzie i ruszyli w drogę do Guadalupe. Zrobiło się ciemno i musieli powalczyć chwilę z gałką włączającą przednie reflektory Nocna jazda po meksykańskich drogach nie wchodziła w rachubę. Sporym zagrożeniem były napady rabunkowe na głównych i bocznych trasach. Poza tym nagrzany asfalt przyciągał w nocy pasącą się w pobliżu trzodę. A zderzenie z koniem czy krową nie należało do przyjemności dla żadnej ze stron. Były też