spomiędzy krzaków zaczął wydostawać wiosła.

O mój Boże. Co ja mam teraz robić? Quincy nie odpowiedział. Oczy Sandy wypełniły się łzami. – Nie mieści mi się w głowie, że zezwalają na coś takiego – powiedziała przez łzy. – Zabrali mi syna. Zamknęli go za morderstwo, ale zanim skończą się wstępne przesłuchania i przygotowania do procesu, miną lata. A tymczasem Danny musi siedzieć w poprawczaku, gdzie nie może z nikim rozmawiać, w towarzystwie innych młodocianych przestępców. Nawet jeśli po roku lub dwóch okaże się, że nie popełnił zbrodni, w jakim wyjdzie stanie? Martwię się, bo jeśli jest niewinny, zmarnują mi chłopaka. Z drugiej strony, boję się, że może to oni mają rację. O mój Boże, Rainie, a jeśli on to zrobił? Co wtedy? Quincy przykucnął przed nią. Jego głęboko osadzone, ze zmarszczkami w kącikach, oczy sprawiały wrażenie, jakby widziały już niejedno. Sandy nie spodziewała się, że polubi tego człowieka. Shep mówił o nim jak o wrogu, którego trzeba za wszelką cenę unikać. Ale Sandy odkryła, że obecność agenta uspokaja ją. Wydawało się, że Quincy kontroluje siebie i sytuację. Sama miała wrażenie, jakby cały świat stał na ruchomych piaskach, a ona zapadała się coraz głębiej. Quincy ujął jej rękę w obie dłonie. Były ciepłe i szorstkie. – Sprawa nie jest beznadziejna – powiedział. – Jak to? Nasz adwokat twierdzi, że jeśli Danny zostanie uznany za winnego przez sąd dla dorosłych, zamkną go na zawsze. Nikogo nie obchodzi, że ma dopiero trzynaście lat. – Ale skoro ma trzynaście lat, nie podlega automatycznie sądowi dla dorosłych. Jego http://www.prywatne-leczenie.com.pl – Co z ciebie za umysłowo chory? Nie wyjesz, po podłodze się nie tarzasz. – Po podłodze się nie tarzam, ale wyć mi się zdarzało – przyznał się Berdyczowski. – Kiedy bardzo strasznie mi się robiło. – No, to ja razem z tobą będę wył. – Głos przewielebnego był beznamiętny. – Ja, Matiusza, teraz ciebie nigdy nie zostawię. Zawsze będziemy razem. Dlatego że jesteś mi synem duchowym i dlatego że cię kocham. Wiesz, co to jest miłość? – Nie – odpowiedział Matwiej Bencjonowicz. – Ja teraz nic nie wiem. – Miłość to znaczy cały czas być razem. Zwłaszcza kiedy temu, kogo kochasz, jest źle. – Tu ojcu nie wolno! Jak można nie rozumieć! Przecież ojciec jest biskupem! Aha! Mitrofaniusz w półmroku zacisnął pięści. Przypomniał sobie! No, no... – Mnie, Matiusza, jest wszystko jedno. Zostanę z tobą. I tobie już więcej nie będzie straszno, bo we dwójkę straszno nie bywa. Będziemy razem, obaj umysłowo chorzy, ty i ja. Doktor Korowin mnie przyjmie, to dla niego ciekawy przypadek: gubernialny archijerej

Dalej cóż... Zwykła sprawa – dręczy dziewczynkę bezczynność, cielesne pokwitanie. Chciałoby się jej czegoś nowego, nieznajomego, niezwykłego. A tu egzotyczny cudzoziemiec. Najrozmaitsze ciekawe sztuczki pokazuje, z całego świata przywiezione. Pocztówki z Paryżem i Petersburgiem, niebotyki chicagowskie. A najważniejsze – nawykłszy do sierści misia, przestała się mną brzydzić w fizycznym sensie. To za rękę mnie weźmie, to po wąsach pogładzi – ciekawi ją to. A dziewczęca ciekawość to materiał łatwopalny. Sprawdź mu się, że płomienie dawno już je wyżarły, czuje na sobie wzrok biegnącego pogorzeliska. Tak jakby go poznawało, jakby szukało w nim ratunku. Kiedy dzieli ich ledwo kilkanaście kroków, widmo wyciąga ku niemu ręce. Ale Adam widzi, że to kikuty, że obie dłonie odcięte zostały równo, jak rzeźnickim toporem. 43/86 Te ręce wyciągnięte, błagające o litość, wyrywają go z bezruchu. Jednoczesny krzyk i strzał dudnią echem w wąwozie ulicy. Potem nie był już w stanie przypomnieć