- Nie uciekłam naprawdę. Nie wtedy. Wyjechałam

Poczekali, aż odpłyną turyści, którzy przybyli tu wynajętą łodzią do nurkowania. Cindy złożyła dłonie do modlitwy, a pozostali poszli jej śladem. Gdy skończyli, Nate zaproponował wypłynięcie poza rezerwat i nałapanie ryb. Nie planowali dzisiaj wyprawy do restauracji, więc morski okoń albo złotoryb stanowiłby dobrą kolację. Po spotkaniu ze starym Henrym, który wzbudził jej sympatię, Kelsey wolałaby złotoryba. Leżała teraz w słońcu na pokładzie, przysłuchując się rozmowie Larry'ego, Nate'a i Jorge'a. Jorge powiedział, że może warto by zapolować z kuszą. Kelsey spojrzała na Cindy, która leżała obok niej na ręczniku. Zdawała się spać. Kelsey sama walczyła z sennością. Zabrała ze sobą dziennik Sheili i usiłowała czytać. Jak na razie niczego nie znalazła. Sheila wspominała o różnych mężczyznach, było ich jednak zbyt wielu, żeby wszystkich sprawdzić. Poza tym często oznaczała http://www.protetykawarszawa.info.pl 42 zbywa się starej małżonki i znajduje jakiegoś plażowego kociaka. Potem poklepują się nawzajem po plecach i gratulują sobie, że ciągle mogą mieć dzieci. Dzięki temu są macho. - Wiesz, Sheila, bywa też odwrotnie. Mam przyjaciół, od których żony odeszły z przysłowiowym mleczarzem. - Widzisz? Już bronisz swojej płci. - Nikogo nie bronię. Po prostu uważam, że ludzie w ogóle nie zachowują się najlepiej wobec innych. Widziałem wielu mężczyzn postępujących jak sukinsyny, lecz także zimne i wyrachowane

jeszcze przyjdzie nam walczyć? Jeśli hordy najeźdźcy dotrą do wioski, ujrzymy okrucieństwa, jakich jeszcze nie widziały nasze oczy. Ojciec bywał srogi, by pokazać swoją siłę, lecz syn okaże się po wielekroć sroższy, bo musi ukryć swoją słabość. Wiatr zmienił kierunek, zaczął wiać w ich kierunku, zimny, przejmujący do szpiku kości. Rycerz podniósł wzrok, spojrzał w niebo. Sprawdź nocy profesor kontaktował się z rumuńską policją i powiedział coś, co spowodowało, że detektyw Florenscu ponownie przyszedł porozmawiać z Jeremym, a chociaż nadal nie wierzył w istnienie wampirów, za drugim razem znacznie chętniej i uważniej słuchał jego relacji. - Pan profesor! - Mów mi Bryan. - Podali sobie ręce. - Jak się czujesz? - Dobrze - skłamał Jeremy, który w rzeczywistości ze zdenerwowania znajdował się prawie na krawędzi obłędu. - A Mary? - Dzisiaj chyba nie najgorzej. Lekarze mówią, że skład jej krwi powoli zaczyna się stabilizować i wyniki są lepsze. - To dobrze. RS