sensu. My nie możemy tu przyjechać, kiedy ty jesteś na miejscu. A ty

trafił, to ten wiodący do Guadalupe, tej nocy, której spotkała Diaza. an43 267 Nie miała pojęcia, kim był jej informator. Zresztą Diaz też nie wiedział - na pewno podzieliłby się z nią tak ciekawą informacją. A może... - Dowiedziałeś się może, kto dał ci cynk na tamto nocne spotkanie w Guadalupe? - Nie. Kolejna tajemnica. Ale tym razem przynajmniej pożyteczna. Tymczasem Milla nie mogła poradzić sobie ze świadomością, że ktoś skazał ją na frustracje, kierował wciąż w ślepy zaułek. Mogłaby pogodzić się z tym, że nikt jej nie chciał nic mówić, że trafiała na ścianę milczenia. Ale celowe wprowadzanie w błąd, zwodzenie i oszukiwanie, zakrawało na wyrachowane okrucieństwo. Była tak zamyślona, że nawet nie zauważyła, kiedy zatrzymali się przed małym hotelikiem. Z ponurych rozmyślań wyrwał ją dopiero odgłos otwieranych drzwi kierowcy; zanim zdążyła wziąć torebkę i http://www.pokryciadachowe.edu.pl do kłębka stało się kwestią czasu. Krótkiego czasu. Rhonda i Lee Winbornowie mieli blond włosy i chcieli adoptować jasnowłose dziecko, najlepiej chłopca. Bardzo tego pragnęli. Rhonda poroniła trzykrotnie, a czwarte dziecko zmarło zaledwie kilka godzin po porodzie. Nie byli ludźmi zamożnymi, nie mogli kupić sobie dziecka ot tak, jak kupuje się nowy samochód. Wydali wszystkie swoje oszczędności, zapożyczyli się i wybłagali pieniądze od rodziców z obojga stron, tylko w ten sposób udało im się zebrać sumę, której żądał True. Na szczęście potem Lee wiodło się Całkiem nieźle w interesach. Przed czterema laty przeprowadzili się do Charlotte i osiedlili w dobrej okolicy, wśród ludzi z wyższej klasy średniej. Stać ich było na posłanie Justina do prywatnej szkoły. Według wszelkich znaków na niebie i ziemi Winbornowie byli

przyczajonego grzechotnika. Był mrokiem. Ciemnością, w której czai się fizyczne, namacalne zagrożenie. Zrozumiała. Zachwiała się, a krew uderzyła jej do głowy Oparła się ciężko o biurko. - To ty mnie wtedy napadłeś - powiedziała przerażona i zszo kowana. Sprawdź nie był piękny, ale jeździł. Diaza było stać na nowszy model, ale nie widział żadnego powodu, by rozstawać się z obecnym autem. Pasowało mu i nie przyciągało uwagi. Przez większość swego życia nie zwracał na siebie uwagi. Instynktownie potrafił wybrać najlepszy kamuflaż, a jeśli już ktoś go zauważył, to dlatego, że Diaz sam sobie tego życzył. Był cichym dzieckiem, typem odludka, do tego stopnia, że matka prowadzała go na wszelkie możliwe badania psychologiczne. Jednak nie wykryto u niego autyzmu, niedorozwoju umysłowego ani żadnej innej przypadłości, która mogłaby powodować, że chłopiec tylko siedział i patrzył na ludzi, bardzo rzadko włączając się do rozmowy czy do zabawy Wiedział, że matka bardzo się martwi, a później, że sama czuje się niepewnie w obecności syna. Nawet to nie zmieniło ani na