ma zadrutowane zeby. Od dwóch tygodni wykorzystywała

nieprzyjemne uczucie, ¿e w rodzinie dzieje sie cos złego. Eugenia siedziała na kanapie w eleganckich pantoflach na wysokim obcasie i robótka reczna w koszyku u stóp. Typowa czuła babunia. Na rozło¿onym na podłodze kocu le¿ały dzieciece zabawki, a Fiona, choc z pewnoscia nie była najmilsza osoba pod słoncem, wydawała sie kompetentna i spokojna. Wszyscy dbali o Marle i dobrze ja traktowali, a jednak w stosunku do ka¿dego z nich miała pewne podejrzenia. Czuła, ¿e cos przed nia ukrywaja, cos o kluczowym znaczeniu. Karmiac dziecko, na chwile zapomniała o dreczacych ja myslach. Lgneła do tego malenstwa, które ju¿ ja zaakceptowało... przynajmniej w pewnym stopniu. Inaczej ni¿ kudłata Coco, le¿aca na poduszce koło koszyka Eugenii, patrzaca na Marle nieufnie, jakby była Mata Hari. Ciemne 132 oczka bacznie obserwowały ka¿dy jej ruch i mimo karcacych uwag Eugenii, suczka od czasu do czasu głucho powarkiwała. - Gdzie Cissy? - Po szkole miała isc z kole¿ankami na zakupy, a http://www.pogotowie-weterynaryjne.pl/media/ rozpaczliwie. - Po co ktos miałby stac na srodku górskiej drogi w samym srodku nocy? - spytała Janet. - I dlaczego miałby swiecic? - dodał Paterno w zamysleniu. - Mo¿e wcale nie swiecił. Mo¿e Marle Cahill oslepiły reflektory cie¿arówki. - Ona twierdzi, ¿e zródłem swiatła był człowiek na drodze, ¿e zobaczyła swiatła cie¿arówki dopiero po kilku sekundach, kiedy było ju¿ za pózno. Janet zmru¿yła oczy. - Chyba nie sadzisz, ¿e to ma jakis zwiazek z odłamkami lustra, które znalezlismy na drodze?

lekkimi, wolno płynacymi po niebie smugami chmur. - Co Marla robiła tamtej nocy? - Pytanie za szescdziesiat cztery tysiace dolarów. Cholera, chciałbym znac odpowiedz. Ale prawda jest taka, ¿e nie mam pojecia, dlaczego Marla i Pam postanowiły wybrac sie w te podró¿. Wyobraz sobie: dziecko ma dopiero kilka dni, Sprawdź - Przyjechał z pielegniarzem. - Lars mówił to wszystko obojetnie, ale w jego wzroku Marla dostrzegła pogarde i nieme oskar¿enie. Skłonił sie krótko i ruszył dalej, w kierunku szopy na narzedzia ogrodnicze. - Chyba powinnam zobaczyc sie z moim nowym stró¿em. - Myslisz, ¿e ma cie pilnowac? - A ty nie? - Marla nie kryła irytacji. - Daj spokój, Nick, czy wygladam na kogos, kto potrzebuje pielegniarki? - Wyszła zza ¿ywopłotu i wskazała głowa dom. - Mo¿esz wejsc tam ze mna i zobaczyc te fajerwerki. - Zdaje sie, ¿e zaraz ktos wybuchnie. - Zgadza sie, pewnie ja - odparła, wbiegajac na schody z tyłu domu.