- Trzymaj się bliżej nas, do diaska!

którą zamierzała zabrać do sypialni. Stojąc cicho w ciemnej bibliotece, nasłuchiwała, aż na górze umilkną kroki. Więc to tak. Czuła, że coś się dzieje. Alexandra Gallant śmiało sobie poczynała, praktycznie pod jej nosem. Była o krok od zdobycia najbogatszego mężczyzny w Anglii. Już wcześniej próbowała zrobić podobną rzecz, ladacznica. Uwiodła lorda Welkinsa i zabiła go, kiedy się nią znudził. Miał żonę, więc zależało jej tylko na jego pieniądzach. Od lorda Kilcairna natomiast chciała wszystkiego: majątku, ziemi, tytułu. Nic z tego. Lucien Balfour ożeni się z Rose i koniec. Już ona nie pozwoli, żeby obmyślony przez nią przed laty plan legł w gruzach, bo siostrzeniec zadurzył się w zwykłej guwernantce. Pokaże pannie Gallant, gdzie jej miejsce. Usiadła przy biurku, zapaliła świecę i napisała list. Następnie położyła go na stoliku w holu, pod stosem korespondencji gotowej do wysłania. Lady Welkins z pewnością czuła się samotna. Lady Halverston wspomniała kiedyś, że zna biedaczkę. Ona też chętnie zawrze z nią znajomość i pocieszy jak wdowa wdowę. 15 - Nonsens. - Alexandra przepuściła Rose w drzwiach sklepu modniarskiego. - Na pewno nie usycha z tęsknoty do ciebie. - Ale to prawda! - upierała się dziewczyna. - Przez cały zeszły tydzień codziennie przysyłał mi list. Wiem, że co najmniej dwa razy odwiedził Luciena. - Są przyjaciółmi. http://www.patomorfologia.com.pl - Nie, nie. Lepiej - powiedział, z trudem chwytając oddech. Osunęli się na podłogę. Bryce nie ustawał w pocałunkach, nie pozwalając dziewczynie myśleć o niczym więcej. Ona zaś nie pozostawała dłużna. Całkiem rozpięła mu koszulę, potem powędrowała palcami w dół ciała, by się przekonać, jak bardzo był podniecony. Pragnienia mężczyzny tylko przybrały na sile. Uniósł jej biodra, a ona wygięła ciało, dając sygnał, że chce poczuć go w sobie. Wsunął palce pod majteczki i znalazł najczulszy punkt jej ciała. Lecz gdy go dotknął, poczuł opór dziewczyny. Spojrzał na nią i już wiedział, że nie powinien posuwać się dalej. - Nie mogę tego zrobić - usłyszał. - Jeszcze chwilę temu mogłaś. - Właśnie dlatego muszę opuścić twój dom. Nie potrafię zostać i zachowywać się w ten sposób - wyjaśniła, wstała i doprowadziła do porządku swoje ubranie. - Pragniesz mnie. - To chyba widać. - Roześmiała się nerwowo. - Ja też cię pragnę do szaleństwa. - Wiem, ale... - zaczęła z ciepłym uśmiechem, który sprawił, iż Bryce pomyślał, że chciałby go oglądać przez całe życie. - Co? - spytał, podnosząc się z podłogi. - Nie chcę patrzeć na ciebie każdego ranka ze świadomością, iż tylko to nas łączy. Mężczyzna pomyślał, że ma rację. Nie podobało mu się, iż w głębi duszy sam również woli, by łączyło ich coś więcej. - Tamtej nocy w Hongkongu - powiedziała cicho - wykorzystaliśmy się wzajemnie i oboje mieliśmy tego świadomość. Dlatego zaproponowałam, byśmy nie wymieniali nazwisk, a ty się zgodziłeś. Gdybym oczekiwała czegoś więcej...

Tom nic nie odpowiedział. Kazał wyjąć z pojazdu Nia- nię i czekał, aż mechanik sam dokona ekspertyzy. Kręcąc głową, pracownik obsługi wyczołgał się spod ro- bota i wytarł ręce ze smaru. — To będzie sporo kosztować — zakomunikował. — Cały system przewodów odpowiedzialnych za przesył sy- Sprawdź lekko zaskrzypiał, pospiesznie zasunęła rygiel. Usłyszała ciche kroki, a chwilę później ledwo słyszalne trzaśniecie w drugim końcu korytarza. Przyjmując posadę w Balfour House, chyba popełniła wielki błąd. Po awansach grubego i obleśnego lorda Welkinsa postanowiła, że nigdy więcej nie przestąpi progu domu, w którym mieszka mężczyzna liczący sobie więcej niż piętnaście, a mniej niż siedemdziesiąt lat. Lord Kilcairn okazał się wyjątkowo przystojny, a w dodatku nie ukrywał swojego zainteresowania. Najwidoczniej kompletnie oszalała. Bardzo potrzebowała pracy, a Lucien Balfour był bardzo intrygujący, ale nie zamierzała zostać jego kochanką. Nigdy. Lucien otarł brodę z resztek mydła do golenia, cisnął ręcznik Bartlettowi, wyszedł z apartamentu i... omal nie wpadł na Alexandrę Gallant. Jej obecność zaskoczyła go i przyprawiła o szybsze pulsowanie krwi. Zatrzymał się i skinął jej głową.