zrozumiał.

- W jaką całość? - Chodzi o to, co powiedział wczoraj Nate, że to dziwne, że Latham sam się pozbawił dochodu. - Był w końcu nienormalny - zauważył Larry. - Wiem, ale w takim razie, jak wyjaśnisz tę sprawę z rybami? - Z rybami? - Z tymi, które tu wyrzucił, nie pamiętasz? - Właśnie tym, że był wariatem. - Chyba masz rację. Nigdy nie odpowiemy na wszystkie pytania. - Znalazłaś coś ciekawego w dzienniku? Albo w tych papierach? - Nie. - Nagle się roześmiała. - Ale przypomniałam sobie dawne czasy. Sheila napisała o naszych przezwiskach. Pamiętasz? Mnie przezywaliście flądrą. A ty byłeś Web. Larry wpatrywał się w dziennik. - Napijesz się kawy? - zapytała. - Tak, chętnie. Gdzie jest Dane? Chyba w drodze http://www.ostomatologii.pl - Chodź, no proszę cię, chodź - błagała Nancy, a Mary wreszcie otrząsnęła się na tyle, że dała się zaprowadzić w stronę lasu. Jeremy'emu wróciła przytomność, lecz z nią pojawił się rozsadzający ból głowy. Gdzieś obok toczyła się jakaś walka, Jeremy jednak nawet nie mógł otworzyć oczu, by sprawdzić, co się dzieje, słyszał tylko odgłosy jakiegoś zdeterminowanego zmagania. Kiedy coś upadło obok niego, zmusił się do otwarcia oczu i ujrzał dwóch ludzi rzucających się na siebie. Trzymaj oczy otwarte. Ignoruj ból. Pozbieraj się. Wstawaj. Przytrzymując się ściany, jakoś zdołał się podnieść. Gdy wreszcie się wyprostował, zrobiło mu się ciemno przed oczami, ogarnęły go mdłości, dlatego przez dłuższą chwilę nie wiedział, co się wokół niego dzieje. Rozległ się łoskot, potem nagle zapadła cisza. Jeremy odwrócił się, wiedząc, że powinien czym prędzej uciekać,

jemu powierzyć tę sprawę. - Kiedy z Dane'em jest tak samo jak z wami - poskarżyła się Kelsey. Nie wiedzieć czemu, nie chciała przypomnieć Nate'owi, że to on powiedział jej, że Dane'a i Sheilę musiało łączyć coś więcej niż przyjaźń, że pokłócili się wtedy w barze i że Sheila, Sprawdź którego wyszła matka. Musieliśmy pójść razem do banku. Wystroił się i opowiadał, że prowadzi bogate nocne życie, że spotyka się z licznymi kobietami, że na niego lecą. Gówno mnie to obchodzi. Mógłby się szorować przez tydzień i wylać na siebie litr wody kolońskiej, a i tak śmierdzi jak zdechła ryba. Zawsze tak było. To też mu powiedziałam. Może dlatego wyjechałam wtedy z Keys. Nie mogę znieść smrodu zgniłych ryb. Zawsze mi o tym przypomina. O dzieciństwie, o tym, co mi zrobił. Nie chcę o tym pamiętać. Mimo upału Kelsey poczuła chłód. Zamknęła dziennik, przygryzła wargę i spojrzała w niebo.