przeczuwała już od chwili, gdy Diaz powalił ją na ziemię i zagroził

prawie w gardle. Jeszcze chwilę... Jeszcze tylko chwilkę... - Nie stawiamy żadnych warunków. Zabranie wam dziecka zniszczyłoby chłopcu życie, a my za bardzo go ko... kochamy, żeby robić mu coś takiego. Czego my się o nim dowiemy - jeżeli w ogóle czegokolwiek - zależy wyłącznie od was. Wychowujecie go, kochacie, znacie lepiej niż ktokolwiek na świecie. Czy on... wie, że jest adoptowany? Rhonda w milczeniu skinęła głową. - Ale nigdy o to nie pytał - dodał Lee. Jest szczęśliwy, zdrowy, kochany. Nie potrzebuje niczego więcej, pomyślała Milla. Jeżeli kiedyś zapyta, to pewnie tylko z ciekawości. Wyjęła z teczki jeszcze jedną dużą kopertę i podała Winbornom. - To osobiste dane moje i Davida, nasze karty zdrowia, grupy krwi, wszystko, czego moglibyście potrzebować w razie, gdyby coś przytrafiło się Zackowi. Są tam też nasze adresy i telefony. Gdyby zmieniły się te dane adresowe, prześlemy wam informację. Są też adresy naszych rodziców i... kilka zdjęć na wypadek, gdyby chłopak kiedyś się tym zainteresował, a wy zdecydowalibyście się opowiedzieć mu to wszystko. Dołączyłam też wycinki z gazet o http://www.osp-opalenica.pl ona absolutnie nie miała zamiaru iść na jakikolwiek kompromis. I kropka. Wprawdzie co jakiś czas ponawiała próby, ale wszystkie jej nieliczne i kruche romanse umarły śmiercią naturalną z zaniedbania. Zawsze stwierdzała w końcu, że to nie w porządku zarówno wobec partnera, jak i wobec siebie samej, że to w gruncie rzeczy strata czasu. Może kiedyś. Kiedy będzie już mogła poświęcić się czemuś innemu niż poszukiwanie Justina. W głębi serca wiedziała też, że jak dotąd nie spotkała mężczyzny mogącego mierzyć się z Davidem. Nie była już w nim szaleńczo zakochana - minęło zbyt wiele czasu i zbyt wiele rzeczy się wydarzyło - ale jakaś część Milli nie przestała kochać Davida za to, jaki był. Nie usychała z tęsknoty za nim, nie budziła się w nocy, wzdychając do niego. Jej życie przecięła czarna linia demarkacyjna, a David został po

- Mówisz tak, jakbyście mieli z Susanną mniej napięty terminarz od mojego. - No fakt. Trzymaj się i bądź ostrożna. Skinął lekko głową Gallagherowi i usiadł, patrząc, jak wychodzą z restauracji. an43 Sprawdź jej blond włosy były krótko przycięte, a niebieskie oczy nie przestawały mrugać. To właśnie Joann najczęściej występowała w roli głosu rozsądku w biurze, kiedy emocje brały górę i sytuacja wymykała się spod kontroli, co zresztą zdarzało się regularnie. Ich praca była tak wyczerpująca psychicznie, tak męcząca, a często również niewdzięczna, że drobne utarczki i kłótnie stały się normą, nie wyjątkiem. - Co cię tu dziś sprowadza? - spytała Milla. - Papiery, cóżby innego. A ciebie? - Papiery - westchnęła Milla. - No i muszę sprawdzić pewien numer telefonu w komputerze. - Jaki numer? - Ten, z którego dzwoniono na moją komórkę w piątek po