On nie mógł...

Poszedł przodem, przez małą recepcję, gdzie pracownik hotelu zaszczycił ich przelotnym spojrzeniem, by szybko wrócić do swoich zajęć. Hotel okazał się schludnym i całkiem przyjemnym miejscem, mała winda zatrzymała się na parterze z cichym sykiem. Diaz nacisnął guzik z cyfrą „3". Gdy drzwi windy zasunęły się i ruszyli w górę, powiedział: - Masz pokój 323. Ja mam 325 - sięgnął do kieszeni i wydobył elektroniczną kartę otwierającą hotelowe drzwi. - To twoja. Od windy w lewo. Milla wyszła pierwsza. Diaz podążył za nią, niosąc zarówno jej dużą walizkę, jak i torbę podróżną. Kobieta otworzyła drzwi do pokoju 323. Wewnątrz panował półmrok, ciężkie zasłony były zasunięte. Milla musiała włączyć światło. Pokój okazał się standardowym pomieszczeniem hotelowym, czystym i przyjemnym, ale zaprojektowanym bez polotu. Wielkie łóżko, dwudziestopięciocalowy telewizor wpuszczony w szafę, wygodny fotel z podnóżkiem, krzesło przy biurku. Drzwi przechodnie, łączące pokój z sąsiednim numerem, stały otworem: widać było przez nie lustrzaną kopię apartamentu Milli. Może Diaz lunatykował nocami? http://www.ortopedawarszawa.info.pl była ładna, nic więcej. Ale coś w sobie miała, w tych prostych, zdecydowanych rysach twarzy, w tym wyjątkowym sposobie chodzenia, dzięki któremu zdawała się nie dotykać podłogi. Coś, co nie dawało mu spokoju, co sprawiało, że nie mógł przestać o niej myśleć. Fascynowało go także poznawanie jej świata. Jej upodobań. Dowiedział się, że jej ulubionym kolorem jest zielony.Że nie lubi pizzy z pepperoni. Że uwielbia filmy akcji, ale ziewa na komediach romantycznych. To go zaskoczyło, bo przecież Milla była tak bardzo kobieca. Wytłumaczyła mu więc, że zna kobiety aż za dobrze i nie ma ochoty oglądać na ekranie ich banalnych perypetii po raz setny Drobiazgi. Nic wielkiego. Podbiła go swoim niewzruszonym spokojem. Jeżeli w ogóle kiedykolwiek została wyprowadzona z

ustabilizował się po dobrej chwili. - Co...? - spytała drżącym z emocji głosem. - Mówię o małżeństwie. Wyjdziesz za mnie? - Ale... Jak to wszystko mogłoby nam się udać? - Ja cię kocham. Ty mnie kochasz. Małżeństwo jest naturalnym następstwem. Sprawdź cieple dnia nie został nawet ślad. Milla była tak przemarznięta, że z trudem mogła chodzić. Powłóczyła nogami niczym starowinka, każdy mięsień dosłownie wył z bólu. Z żalem pomyślała o straconym plecaku, a raczej o płachtach ochronnych, które były w środku. Mogliby owinąć się nimi, wtuliwszy się uprzednio w siebie; w ten sposób najlepiej wykorzystaliby ciepło swoich ciał. Prowiantu też szkoda, posiłek porządnie ożywiłby organizm. Milla pomyślała o kawie, o wielkim, apetycznie parującym kubku pełnym kawy. Albo może gorącej czekolady Czekolada... w dowolnej formie. an43 293 Pomyślała o Diazie i o tym, co zrobią dzisiejszej nocy - o ile uda