356

- Ale... czy grałam w tenisa? - Zsuneła kaptur z głowy. 170 - Namietnie. - Jezdziłam konno? - Nie... chyba nie - powiedział. Marla podeszła bli¿ej, zadzierajac głowe, by spojrzec mu w oczy. Czuła dziwne napiecie w całym ciele, ale zmusiła sie, by zadac mu pytanie, które dreczyło ja od rozmowy z Joanna. - Jaka własciwie byłam kobieta? - To trudne pytanie. - Powiedz. Nick zacisnał zeby. - Byłas... zepsuta - rzekł po chwili. - Rodzice dawali ci wszystko, czego tylko zapragnełas. - A czego pragnełam? - zapytała. Wydawało jej sie, ¿e słyszy czyjes ciche kroki na scie¿ce, ale zignorowała to. Oczy Nicka pociemniały. - Wszystkiego. - Wszystkiego? - Miałas wszystko, Marla. Pieniadze, urode, inteligencje. http://www.orto-optyk.pl/media/ Nierzadnica. Jezabel. Wszystkie te archaiczne, potepiajace okreslenia przyszły jej do głowy. Winda w koncu sie zatrzymała. Ni¿ej, na poziomie gara¿u. Poprzez głosne bicie swojego serca Marla usłyszała szum otwieranych elektronicznie drzwi gara¿owych, a potem cichy pomruk silnika. - To Alex - szepnał Nick i przyciagnał ja do okna, skad oboje dokładnie widzieli lsniacego w deszczu jaguara Aleksa. Brama otworzyła sie i samochód wyjechał. - Dokad on jedzie? - spytała Marla. - Na spotkanie z kims, jak przypuszczam. - Z kim? - Nie wiem, ale to podejrzane. Nic dobrego nie dzieje sie

Nevada uniósł jedną krzaczastą brew. - Patrz. Powiódł stwardniałym od ciężkiej pracy palcem po szyi Shelby. O Boże, kolana się pod nią ugięły. Czuła, jak wrze jej krew, zadygotała, a serce zaczęło mocno walić w oszalałym wyczekiwaniu. Położył rękę na jej ramieniu, tak że palce sięgały pleców, a kciuk ocierał się o wgłębienie szyi. Gdyby zechciał, Sprawdź wiec pomyslałam sobie, ¿e twoja obecnosc tutaj mogłaby pomóc. 363 - Jak, jesli mo¿na wiedziec? - spytała Marla, która nie była w stanie dłu¿ej utrzymac jezyka za zebami. Policzki jej płoneły, w głowie miała zamet. Eugenia odwróciła sie na piecie, zaskoczona. Poczerwieniała a¿ po korzonki rudych włosów. Dr¿aca reke poło¿yła na piersi. - Och, nie słyszałam, jak wchodziłas po schodach. - Najwyrazniej - stwierdziła Marla sucho. Usiadła na sofie z Jamesem na reku i podała mu butelke. - Ale kontynuuj, prosze. To fascynujace - dodała sarkastycznie. - Wiec w jaki