– No dobrze. – Westchnęła ze znużeniem i skinęła głową. – Daj mi chwileczkę, dobrze? – Znowu zniknęła za drzwiami. Bentz przechadzał się po kantorku, przyglądając się ulotkom reklamującym wyprawy wędkarskie, wycieczki do studiów filmowych i muzeów. Liczył, że jego odznaka wywołała odpowiednie wrażenie. Nerwowo bawiąc się monetami w kieszeni, podszedł do wielkiego okna i wyjrzał na zewnątrz. Na parkingu stało tylko kilka samochodów. – No dobra, proszę. – Rebecca podała mu wizytówkę. – Tylko jeden numer – dodała. – Bo tylko raz do mnie dzwoniono. Dzięki. – Spojrzał na rząd cyfr. Numer miejscowy. – Nie ma sprawy – zapewniła bez przekonania. – Coś jeszcze? – To wszystko. – Super. – Zabrała papierosy i zapalniczkę z kontuaru i w ślad za Bentzem wyszła na zewnątrz. Idąc do pokoju, usłyszał trzask zapalniczki. Wszedł do środka i wystukał na komórce numer, który mu podała. Odczekał dziesięć sygnałów, rozłączył się, spróbował ponownie. Dwanaście sygnałów, nie włącza się sekretarka, nie ma przekierowania do poczty głosowej. Rozłączył się i spróbował po raz ostatni. Liczył sygnały. Po ósmym odezwał się męski głos: – No? – Kto mówi? – zapytał Bentz. – Doug. A ty kto? – Oburzenie. http://www.optyktwojeoczy.pl/media/ spoczywały teraz na dnie zatoki Santa Monica. Musiał włożyć stare adidasy. Dziękował losowi także za to, że Jonas załagodził sprawę z policją. Ani gliniarze, ani ekipa ratunkowa nie znalazła kobiety lub jej śladów, jednak przekonał ich, że wszystko jest w porządku, nawet jeśli sam tak nie uważał. Po krótkich poszukiwaniach straż pożarna i karetka odjechały, a policjanci spisali zeznania Bentza. Hayes kazał mu się potem przebrać i umówił się z nim w tej knajpie. Ale teraz okazywał zdenerwowanie. – Twoja obsesja na jej punkcie to nie mój problem, jasne? – Tak. – Nie możesz w kółko do mnie dzwonić i wciągać policji w prywatne fantazje. – Bentz chciał zaprotestować, ale Hayes uciszył go ruchem dłoni. – Wiem, dlaczego tu jesteś, Bentz. Ktoś z tobą pogrywa. Ale póki w mojej jurysdykcji nie dojdzie do złamania prawa, stop, do morderstwa – nie chcę się w to mieszać. – Jego oczy pociemniały. Martwił się. – Normalni
Balujemy!” Dziwne, że siostra nie odpisuje, nie oddzwania. Od wieków planowały tę imprezę! No, może nie do wieków, ale od dwudziestu jeden lat. W końcu będą pełnoletnie! Więc dlaczego, do cholery, siostra jej nie odpisuje? Dziwne. Nie w stylu Laney. Sprawdź Jennifer! Upuścił telefon. – Cholerny bydlak. – Widząc, że czerwony garbus włącza kierunkowskaz i chce skręcić, Bentz docisnął gaz do dechy. Skręcił gwałtownie i przyspieszył. – No szybciej – mruczał do samochodu. Srebrny wóz oddalał się, znikał w sznurze aut. Czy to możliwe? Nie. Zacisnął usta i jechał najszybciej, jak śmiał, mijał samochody osobowe, furgonetki i ciężarówki, cały czas nie spuszczał srebrnego auta z oczu. Kobieta za kierownicą jakby wyczuła, że ją śledzi, starała się go zgubić, nikła między innymi samochodami, zjeżdżała z lewego pasa na prawy i z powrotem. Wydawało się, że zależy jej jedynie na tym, by dzieliło ich odpowiednio dużo wozów. Ale Bentz był coraz bliżej.