- Nie zdawałam sobie dotąd sprawy, jak męczące jest mijanie się z prawdą - zauważyła pani Stoneham. - Kiedy byłam młoda, marzyłam o podniecającym i pełnym przygód życiu. Wyobrażałam sobie, że jestem przemytniczką - jak wiesz, mieszkaliśmy niedaleko Rye - i prze¬chytrzam celników i żandarmów, przemycając tuż pod ich nosem francuskie koniaki. A teraz nie mogę sobie wyobrazić czegoś bardziej nieprzyjemnego - westchnęła ciężko. - Martwię się bez przerwy, że zdradzę Clemency jakimś nieopatrznym słowem. Rano złożyła mi wizytę pani Lamb, a potem, po południu, ten okropny człowiek, Jameson. Jakby tego było mało, Clemency zaproponowano pracę guwernantki we dworze! Kiedy się to wszystko skończy?

w rzędzie pod ścianą i bawiłam się w szkołę. Marzyłam, by pewnego dnia uczyć w prawdziwej szkole. - Jej oczy przybrały dziwny wyraz, jakby nagle znalazła się myślami gdzieś daleko stąd. Scott postanowił zostać lekarzem, kiedy skończył dziesięć lat. Nie wiedział, co by robił w życiu, gdyby nie udało mu się zrealizować tego marzenia. - Wciąż jest pani bardzo młoda - zauważył. - Jeszcze nie jest za późno. Być może któregoś dnia... - Obawiam się, że dużo za późno. Jamie pójdzie na studia, zanini się obejrzę. Zresztą lubię to, co teraz robię. Pracuję z dziećmi, a to dla mnie najważniejsze. Wypiła łyk gorącej czekolady. Chwilę później odstawiła do zlewu pusty kubek. Jeżeli miał jej zadać pytanie o Daniela Firtha, musiał to zrobić jak najszybciej. - Widziałem, jak rozmawia pani z młodym Firthem. Zauważył, jak na dźwięk tego nazwiska zacisnęła dłonie. - Jutro wyjeżdża. - Mówiła pani, że nie znaliście się zbyt dobrze. - Bo to prawda. http://www.operacje-plastyczne.biz.pl/media/ mogłaby go uspokoić, zapewnić, że jeszcze kiedyś się zakocha. Ale nie było jej przy nim. Zachowała się podle. Wiedziała, że będzie jej to ciążyło na sumieniu do końca życia. Gdyby R S Scott się dowiedział, że przez tyle czasu mieszkał pod dachem z osobą odpowiedzialną za śmierć jego brata, nie mógłby na nią patrzeć. Znienawidzi ją tak samo, jak ona nienawidziła samej siebie. Musiała opuścić Summerhill! Nie mogła tu dłużej zostać po tym, co wydarzyło się tego wieczoru. Wiedziała, że skrzywdzi dzieci, ale nie miała innego wyjścia. Następnego ranka Scott obudził się z upiornym bólem głowy. Cierpienie stało się jeszcze większe, gdy tylko przypomniał

Diana zamilkła, zdruzgotana krytyką siostry. Arabella za to rzuciła drugiej kuzynce zawzięte spojrzenie i nie zważając na to, że ta wyjęła właśnie mały modlitewnik i zatopiła się w lekturze, krzyknęła: - Co za okropnie bezduszne stwierdzenie! Adela zignorowała ją, udając że tego nie słyszy. Lady Helena i lady Fabian siedziały na kanapie i roz¬mawiały, a między nimi leżała suczka Muffin. - Heleno, cieszę się, że do mnie napisałaś. Nie wiem, dlaczego nie pomyślałam wcześniej o przywiezieniu dziew¬cząt. Chyba sądziłam, że Arabella jest dużo młodsza! Ale to szczęśliwe zrządzenie Opatrzności. Muszę ci powiedzieć, że miałam poważne obawy, jeśli idzie o Dianę. Nie lubię jej nigdzie zabierać, nie potrafi się znaleźć w towarzystwie, zazwyczaj milczy i tylko wpatruje się w podłogę z czerwoną twarzą. Sprawdź klapsa, choć Willow dobrze wiedziała, że nigdy by się na to nie zdobyła. To było sprzeczne z jej poglądami na wychowywanie dzieci. Lizzie potrzebowała ciepła i miłości, a nie kar R S cielesnych. Willow zamierzała jej to zapewnić, jednak czasem miała poczucie, że znajduje się na straconej pozycji. Odwróciła się w stronę dziewczynki, by przekonać się, że Lizzie przygląda się jej z bardzo dziwnym wyrazem twarzy. Co teraz? Jaką znów wymyśliła złośliwość? Czy naprawdę zamierzała zepsuć całe popołudnie? - Co się stało? Po chwili milczenia, która zdawała się trwać całą wieczność, Lizzie wyszeptała: