dodała z namysłem: - Zawsze wychodzi mi porcja dla co naj

- Cześć! Już myślałem, że nie przyjedziecie! - woła ktoś bardzo niskim, ale przyjemnym głosem. Laura odwraca się i widzi chłopaka. Wyszedł z oświetlonej altany, z której dochodzą dźwięki ostrego rocka. Rozpoznaje go. To ten z rudymi włosami, w którym doszukała się podobieństwa do Grace. - Cześć, Simon! - wołają brunet i blondyn jednocześnie. Laura czuje, że powinna zniknąć. - Właśnie poznaliśmy twoją dziewczynę. - Co?! - dziwi się rudowłosy chłopak. Laura już wie, o co chodzi. Ci dwaj wzięli ją za dziewczynę swojego kolegi - Simona, jeśli dobrze usłyszała jego imię. Co gorsza, z altany wychodzi blondynka, którą widziała przy basenie. Laura nie wie tego na pewno, ale intuicja podpowiada jej, że to jego dziewczyna. - Odczepcie się od niej! - woła Simon, widząc, jak Laura łapie się za głowę i próbuje ominąć jego natrętnych kolegów. - Przez cały dzień musiała się użerać z moją nieznośną siostrą, więc dajcie jej spokój. - Myślałem, że to twoja dziewczyna - mówi brunet. - Mówiłem ci, idioto, że ma na imię Amber - przypomina mu blondyn. - Cześć, jestem Amber - szczebiocze blondynka. - A ona? - pyta blondyn albo brunet; Laura jest już na tyle daleko, że nie rozpoznaje który. - Nie znam jej, ale to opiekunka mojej siostry - odpowiada Simon. - Niania - mówi jego dziewczyna, jakby chciała podkreślić, że w hierarchii społecznej nianie zajmują niższą pozycję niż opiekunki. - Całkiem ładna jak na opiekunkę - komentuje blondyn albo brunet. Laura nie wytrzymuje. Przystaje i odwraca głowę. Jej spojrzenie chyba nie jest przyjazne, bo kiedy po chwili idzie dalej, słyszy znów jego głos. - Z nianiami chyba lepiej nie zadzierać. 8 Laura wchodzi do domu, cicho zamyka za sobą drzwi i starając się nie robić hałasu, idzie do swojego pokoju. Nie chce budzić mamy, bo ojcem, który ma tak twardy sen, że nie obudziłoby go trzęsienie ziemi, nie trzeba się przejmować. - Nie musisz się tak skradać! - woła z kuchni matka. - Nie śpię! Laura jest w świetnym humorze i cieszy się, że mama jeszcze się nie położyła. Choć dawno minęła północ, jest tak ożywiona, że wcale jej się nie chce spać. Ma ochotę pogadać, a należy do tych - chyba nielicznych - córek, mających to szczęście, że potrafią, a w dodatku lubią, rozmawiać z matkami. http://www.odnowahodyszewo.pl - A naprzeciwko? - Stara pani Harris. JEDNA DLA PIĘCIU 37 Malinda uniosła brwi do góry. Celny strzał! - Stara pani Harris - powtórzyła. - Mieszka sama? - Kto by chciał z nią mieszkać? Jest głupia jak but. - Dzięki Bogu nie musisz z nią mieszkać. Musisz tylko odgarnąć śnieg z jej chodnika. - Co? Jej chodnik ma cały kilometr. - Nie cały - wtrącił Jack. - Twój kombinezon i rękawiczki są w szafie. A w garażu wisi szufla do śniegu. A wy - zwrócił się do bliźniaków - weźcie starą szczoteczkę z dolnej szuflady w łazience i do roboty.

głowę, przeglądając menu, i dlatego mógł oddać się obserwacjom. Coraz więcej rzeczy w tej kobiecie go pociągało. Świeża skóra, melodyjny śmiech, wreszcie sposób, w jaki na niego patrzyła – z bezgranicznym namaszczeniem i podziwem. Potrząsnął głową, myśląc o tym, co Kate mu o niej powiedziała. Intrygantka? Skryta? Im więcej czasu spędzał z Julianną, tym bardziej ją Sprawdź chciał coś zrobić jej lub Emmie, nie przeszkodziłyby mu żadne zamki. Nic by go nie powstrzymało. Zgasiła światło w holu, tak by tylko Nick pozostał oświetlony. Skinął głową, jakby chciał dać znak, że rozumie jej przerażenie, i wsiadł do auta. Chwilę później wyjechał spod domu, a światła jego samochodu na moment rozjaśniły konary dębu, dając iście karnawałowy efekt. Zaczęła przechodzić od okna do okna, starannie je sprawdzając i zamykając te, które były otwarte. Bała się coraz bardziej. Z płaczem wyciągnęła strzelbę Richarda. Nabiła ją, chociaż drżące ręce odmawiały posłuszeństwa. W końcu wzięła broń i aparat komórkowy do pokoju Emmy. Gdy się tam znalazła, przycisnęła oba przedmioty do piersi i bezwolnie osunęła się na podłogę obok łóżeczka.