Kimberly i Quincy zgodzili się z nią. Rainie wróciła do swoich notatek.

– Nie sądzę. Przeprowadziła się do naszego miasta dopiero, kiedy dostaliśmy subwencję na pracownię komputerową. Ale z drugiej strony... – Dyrektor Vander Zanden zaczerwienił się. Rzucił Rainie zażenowane spojrzenie. – Panna Avalon była bardzo ładna – dokończyła za niego policjantka. – Bardzo, bardzo ładna. Była bardzo dobrą nauczycielką – dodał natychmiast Vander Zanden, a w jego ciemnych oczach pojawił się smutek. Melissa Avalon wydawała mu się piękna. – Ile miała lat? – Dwadzieścia osiem. – Na tyle młoda i atrakcyjna, żeby spodobać się dziewiętnastolatkowi – uznała Rainie i spojrzała na Quincy’ego. Stał zatopiony w myślach. – A więc panna Avalon przeprowadziła się do Bakersville stosunkowo niedawno? – Zeszłego lata. Zatrudniliśmy ją w sierpniu. Szczerze mówiąc, już straciliśmy nadzieję na tę subwencję, a tu nagle bum. Tak to bywa. – Skąd przyjechała panna Avalon? – Właśnie obroniła dyplom na uniwersytecie w Portland. – Pierwsza praca? – Pierwsza pełnoetatowa praca w szkole. Przedtem odbyła tylko praktyki w Beaverton. Między innymi dlatego ją zatrudniliśmy. – Vander Zanden rzucił swojej rozmówczyni ponure http://www.nowapsychologiabiznesu.pl dynie jakieś pyłki, które pochodziły z redakcji gazety więziennej. Na ko- 190 nieć informowano, że pracownicy laboratorium nie zdołali wykryć śladów DNA. Zespół badania dokumentów przynajmniej dobrze się bawił. Ich raport znajdował się na trzech ostatnich stronach. Tu było więcej konkretów. Tusz na papierze okazał się typowy. Wykorzystywano go w popularnych drukarkach laserowych HP. To zmniejszyło liczbę do paru milionów możliwych drukarek. Ale spokojnie. Oni potrafią jeszcze zbadać fonty i grafikę. Podejrzany korzystał z oprogramowania PowerPoint. Prawdziwa magia składu komputerowego. Glenda westchnęła. Prowadzenie śledztwa jest o wiele łatwiejsze, kiedy ludzie nie mają innego wyboru i muszą pisać odręcznie. Albo chociaż na

niego patrzyła. - Jak pan powiedział? O której pan tu przyjechał? - spytał siedzący detektyw. Miał praktycznie jedną krzaczastą brew nad oczami. Wyglądał jak człowiek z Cro-Magnon w tanim szarym garniturze. - Niedługo po północy. Nie spojrzałem na zegarek. - Sąsiadka, pani Betty Wilson twierdzi, że widziała, jak około godziny Sprawdź - Nie chcę jechać. Może czasami wygląda na to, że chcę. Może oboje mylimy poczucie obowiązku z pragnieniem. Ale to jest obowiązek. Montgomery ma o dziadku informacje, które muszę poznać. Na dodatek twierdzi, że przekaże je tylko mnie. Minęło czterdzieści osiem godzin. Jeśli Wkrótce nie odnajdę dziadka... - Quincy zamilkł. Jego córka kształciła się na policjantkę. Musiała wiedzieć, że szanse na odnalezienie dziadka maleją z każdą godziną. Sprawca mówił, że dziadek jest ukryty w bezpiecznym miejscu. Tylko że później Quincy poznał jeden nowy szczegół. Zadzwonił do Everetta po rozmowie z Glendą. O czwartej rano policja w Wirginii odnalazła czerwone audi. Stało zaparkowane dokładnie w tym samym miejscu, w którym czternaście miesięcy wcześniej Mandy uderzyła swoim wozem w słup. Ludzie z dochodzeniówki na miejscu pasażera znaleźli ślady moczu, prawdopodobnie Abrahama. Ściągnięto dodatkowych ludzi do