weneckie! Mimo niezgodności pewnych szczegółów, to ona w jakiś

sparaliżowany światłem reflektorów nadjeżdżającego samochodu. Stoi i czeka na śmiertelne uderzenie. Uznała nagle, że będzie bezpieczniejsza na dworze, a nie tu, w domu, z... mordercą. Sięgnęła do zatrzasku. Odsuwane drzwi prowadzące na dwór nie ustąpiły. Ciągnęła je, aż wreszcie przypomniała sobie o drugim zatrzasku, przy podłodze. Schyliła się i odblokowała drzwi. Wtedy już wiedziała. W domu naprawdę ktoś był. Słyszała szybkie, ciche kroki na dywanie. Czuła ruch powietrza, jakby ktoś do niej szedł, z cieni, z ciemności. Zacisnęła dłoń na świeczniku, wolną ręką pchnęła w bok szklane drzwi. Były ciężkie, lecz strach dodał jej sił. Drzwi przejechały na szynie, a ona straciła równowagę. Zanim ją odzyskała, ktoś stanął w progu sypialni. Nie miała wyboru. Zamiast uciekać, odwróciła się, by stawić mu czoło. Błyskawicznie uniosła świecznik. I krzyknęła. Na zdjęciu nie ma odcisków palców. Dane to http://www.nosnoscramplaskich.com.pl/media/ Jessica niepotrzebnie obawiała się niezręczności i zakłopotania. Było gorzej. Nieporównywalnie gorzej. Bryan miał posępny wyraz twarzy i bardzo ponury wzrok. - Mary nie żyje - oznajmił i zwiesił głowę. RS 141 ROZDZIAŁ DZIEWIĄTY Na widok Jeremy'ego, który był pogrążony w najczarniejszej rozpaczy, Jessica zadała sobie w duchu pytanie, czy Mary w ogóle zdawała sobie sprawę, jak oddanego miała w nim przyjaciela. Rodzice zmarłej pojechali do domu, mamie trzeba było zaaplikować silne środki uspokajające. W poczekalni bezradnie kręciły się koleżanki i koledzy ze studiów, chociaż nie mieli na co czekać i właściwie nie wiedzieli, co

I w ramionach Bryana. Nagle jej serce przeszył nieznośny ból, lecz zdołała nie uronić ani jednej łzy. - Jeśli masz to zrobić, najlepiej zrób to teraz - wyszeptała. - Co? - Uniósł się na łokciach i spojrzał na nią ze zdumieniem. - Jestem wampirem. A ty Wojownikiem. Patrzył na nią długo, potem Sprawdź - Tak, jest na wolności. A gdzie ty jesteś? Co robisz? Słabo cię słyszę. - Postanowiliśmy spędzić dzień na wodzie. Cindy uważa, że to nam dobrze zrobi. - Na wodzie? Nie wiedział, dlaczego, ale zaniepokoiło go to. - Tak, na wodzie. Nie przejmuj się, płyniemy z Nate'em. Jest też Larry i Cindy. Aha, na przystani spotkaliśmy Jorge'a. Wszystkie jego łodzie teraz pływają, więc postanowił się do nas przyłączyć. Zrobimy sobie wycieczkę. Obejrzymy posąg Chrystusa, popatrzymy na ryby... Wrócimy za... Telefon zamilkł. Widocznie skończył się zasięg.