stąd uciec z krzykiem.

Poczuła, jak gorąco oblewa całe jej ciało. Przerażona swoją reakcją odwróciła się do niego plecami. - Jeśli mamy kontynuować tę rozmowę, wolałabym, żebyś się ubrał - powiedziała. - Jasne, że byś wolała. Ale to jest mój dom i moja sypialnia i będę się ubierał, jak mi się zechce. - Jak sobie życzysz. - Na miękkich nogach ruszyła ku drzwiom. - Spakuję rzeczy i pożegnam się z chłopcami. - No i dobrze. Jack wyszedł do łazienki, trzaskając drzwiami. Malinda opuściła sypialnię, delikatnie zamykając za sobą drzwi. Kiedy Jack wszedł do. kuchni, powitały go cztery pary oskarżycielskich oczu. JEDNA DLA PIĘCIU 75 - Co z wami, chłopaki? - zapytał. - Malinda sobie poszła. - No to co? Miała zostać, dopóki nie wrócę. Wróciłem, wiec odeszła. http://www.nfz.info.pl/media/ – Tak, i dlatego schowałem go w kasie. Uznałem, że będzie tu najbezpieczniejszy. Dobrze, że nikt się do nas nie włamał. Już chciałem mu powiedzieć, żeby zaczekał, aż... O wilku mowa. Kate odwróciła się. Nick Winters przekroczył właśnie próg kawiarni. Uśmiechnęła się do niego z wysiłkiem. – Cześć, Nick. – Widzę, że dostałaś pieniądze – rzekł, podchodząc do kontuaru. – Tak. – Spojrzała najpierw na czek, a potem na niego. – Jestem naprawdę zaskoczona. – Ja myślę. – Zamówił dużą kawę, a następnie skierował się do jednego ze stolików. – Usiądziesz ze mną? Zabrzmiało to bardziej jak rozkaz niż pytanie i Kate zaczęła się zastanawiać, czy Nick nie uznał, że kupując coś tak drogiego, zyska jednocześnie

– spytała nieśmiało. – Zgadza się, kochanie. Chłopcy, przywitajcie się odpowiednio z Lily. – Cześć, Lily – zawołali posłusznie chórem. – Doskonale. Frei w tej chwili nie ma w domu. Gra w tenisa i wróci za godzinę. Obejrzyj dom, Lily. Theodore pracuje w swoim gabinecie, ale niebawem skończy i zejdzie na dół. Sprawdź Przez chwilę patrzy na nią tak, jakby potraktował te słowa poważnie, a potem się uśmiecha. - A teraz na serio. Powiedz mi, jak ci się udaje z nią wytrzymać. - Grace to najbystrzejszy dzieciak, jakiego udało mi się poznać. - To akurat wiem - przyznaje chłopak. - I jako bystry dzieciak - ciągnie Laura - wie, że z nianią nie należy zadzierać. Większość chłopców, którzy rozdziawiają usta tak jak teraz Simon, wygląda w takich chwilach debilnie... niestety, on nie. Jemu dodaje to nawet uroku. I Laura znów jest na siebie zła. W ogóle nie powinna przecież dostrzegać takich rzeczy. - Przepraszam cię za moich kolegów. - Za kolegów? Idiotka! Nie dość, że niepotrzebnie wróciła do wczorajszego żartu jednego z jego kolegów, to jeszcze teraz nieudolnie udaje, że nie wie, o co chodzi, pokazując w ten sposób, że ją ten żart zabolał. - Za Tobyego i Zacha. To fajni chłopcy, ale czasami coś im odbija... Laura brnie dalej w udawanie, że nie ma pojęcia, o czym on mówi. - I właśnie wczoraj się to zdarzyło - ciągnie brat Grace, a ona nadal patrzy na niego pytająco. - Wczoraj wieczorem... kiedy wychodziłaś... - Ach, tak. Rzeczywiście było jakieś nieporozumienie. Twoi koledzy wzięli mnie za kogoś innego. - No właśnie. - Za twoją dziewczynę, jeśli mnie pamięć nie myli. - Laura sama nie wie, dlaczego to dodaje. To znaczy, wie dlaczego. Jest ciekawa jego reakcji. Ale dlaczego ta reakcja ją interesuje, tego już nie potrafi sobie wyjaśnić.