Przygotowywała śniadanie, a kiedy Matthew wracał, wciąż jeszcze

usiadła z tyłu. Zgodziła się, by Tanner prowadził, choć było to raczej określenie na wyrost, bo dopiero się tego uczył, a szło mu raczej opornie. Przed chwilą odprowadzili Carę na lotnisko. Poleciała do Eliason. Spoczywało na niej odpowiedzialne zadanie - pomoc w przygotowaniu kameralnego ślubu. Podwójnego ślubu, bo obie jej przyjaciółki miały jednocześnie wyjść za mąż. Parker za Jace'a, a Shey za Tannera. Mieli nadzieję, że ten wybieg uśpi czujność mediów i paparazzi dadzą im spokój. Po jakimś czasie wydadzą huczne przyjęcie, ale na razie Shey zależało na cichej ceremonii w gronie najbliższej rodziny i przyjaciół. Tanner odezwał się nagle: - Shey, obiecałaś, że jak już wsadzimy Carę do samolotu, pokażesz mi swój tatuaż. Jako twój narzeczony mam prawo go zobaczyć. Możemy natychmiast wrócić do mnie do hotelu albo pojechać do ciebie. - To nie będzie konieczne - powiedziała Shey. - Jak to? - zdumiał się Tanner. Przez ostatnie tygodnie tajemniczy tatuaż Shey nie dawał mu spokoju. Wciąż o nim http://www.mojabudowa.info.pl/media/ - Niewiele mam do powiedzenia. Wyszedłem rano z mojego pokoju i pod drzwiami zastałem coś, co kojarzy mi się ze spragnionym krwi motłochem. Opowiedział im wszystko, co zapamiętał - o swojej bójce z Mickiem, o tym, jak dowiedział się od Batesów, że Imo zarzuca mu molestowanie seksualne. - Nie mogłem w to uwierzyć. - Doprawdy? - spytał Malloy. - Tak, to był po prostu szok. - Umilkł, bo nagle ogarnęły go wątpliwości, czy powinien dalej to ciągnąć. Może jednak zaczekać na Crockera czy innego prawnika? - Proszę dalej - nalegał Malloy. - Mówiąc o szoku - Matthew zaczął z większą starannością

- Że będę miał własne? Zupełnie małe? - Matthew uśmiechnął się do tej myśli. - Kto wie, może... Rozmawialiśmy o tym, ale zgodziliśmy się, że nie ma pośpiechu. - Z ciszy, jaka zapadła, domyślił się, że brat rozważa znowu wiek Karoliny. - Na razie całą swą miłość dam jej córkom. Wiem, że mogą nie być na to gotowe, ale stać mnie na cierpliwość. Sprawdź - To dobrze. - Czemu po prostu nie wejdziesz i jej nie poprosisz? - Powiedziała mi, żebym ją przestał nachodzić - ponuro odparł Peter. - Potrzeba jej trochę oddechu. - Miał coraz bardziej posępną minę. - Dlatego czekam, aż wyjdzie z pracy. Mam nadzieję, że odpoczęła trochę ode mnie. Shey przypomniała sobie niedawną przemowę Cary. Kto wie, może przyjaciółka rzeczywiście się nie myliła? Między SheEy a Peterem chyba coś jest. - No, widzę, że nieźle cię trafiło - wymruczała. - Przyganiał kocioł garnkowi - odciął się Peter. Shey skrzywiła się. Peter wzruszył ramionami. - Przyglądam się tobie i Tannerowi - ciągnął Peter. - I wydaje