Szarobiałego kociaka. Wiesz, jak uwielbia koty. A zresztą może niedługo będziemy mieć coś

– Panie Mann, nie ma pan przypadkiem kopii któregoś z tych listów? – Danny nie pozwalał mi ich zatrzymać. Martwił się, że pokazując je, i tak zawodzi zaufanie swojego przyjaciela. – A pamięta pan coś? Imię, nazwę kanału, adres emailowy? – Nie... zaraz. Adres emailowy. Pamiętam, że zastanawiałem się, o co tu może chodzić. Coś w związku z ogniem. Wulkany. Lawa. Mam: No Lava. Dziwaczny pseudonim, prawda? – No Lava? Co dalej? Pamięta pan nazwę serwisu? – To chyba był jeden z tych większych. Może AOL albo CompuServe. Coś w tym rodzaju. Rainie zanotowała nazwy. Spojrzała na Quincy’ego. – Mamy kilku agentów, którzy specjalizują się w operacjach internetowych – powiedział. – Moglibyśmy podstawić kogoś, kto będzie się podawał za nastolatka. Sprawdzimy, czy No Lava złapie przynętę. Richard Mann poprawił się na krześle. Przeczesał ręką krótkie włosy i westchnął. – Naprawdę staram się, jak mogę. Sally i Alice były przemiłymi dziewczynkami. A to... to nie powinno się było wydarzyć. – Rozumiemy. Rainie wstała. Podała Mannowi wizytówkę i wyrecytowała zwyczajową formułkę. Niech zadzwoni do biura szeryfa, jeśli coś sobie przypomni. Miała jednak wątpliwości, czy w najbliższym czasie przyjdzie mu ochota na rozmowę z agresywną policjantką. Ale kiedy http://www.mojabudowa.info.pl Niektóre obwiniały gry komputerowe, łatwy dostęp do broni, zapracowanie rodziców. A może to Hollywood, senat albo Jerry Springer? Coś trzeba było jednak zrobić, żeby powstrzymać tę klęskę. Zabronić posiadania broni, objąć cenzurą kreskówki, zainstalować w szkołach wykrywacze metalu, wprowadzić dla uczniów obowiązkowe mundurki. Cokolwiek. Agenci z Sekcji Badań Behawioralnych FBI, równie doświadczeni jak Quincy, nie wierzyli w proste rozwiązania. Czy masakry w szkołach stają się zjawiskiem o szerszym zasięgu, czy stanowią odosobnione przypadki? Czy te „normalne” dzieci, które dopuściły się zbrodni, zostały zmotywowane czynnikami zewnętrznymi, takimi jak media, czy może chodzi o jakiś głębszy problem, na przykład rozwojowy? Co naprawdę pchnęło tak młode istoty do zabijania i jak można było temu zapobiec? Nawet w Quantico czołowi eksperci od spraw kryminalnych nie znaleźli przekonywających odpowiedzi. I to ich przerażało, bo i oni mieli dzieci.

Wczoraj w nocy widziałam Czarnego Mnicha na własne oczy. Ach, jakie to było straszne! Pojawił się oczywiście nie po to, żeby straszyć mnie – chodziło mu o Berdyczowskiego. Ogłuszywszy mnie ciosem w głowę (znać wprawę), przestępca ukrył się nierozpoznany. Jednak właśnie to starcie przywróciło mi rozum i zaczęłam szukać nie diabła, tylko człowieka, chociaż nie tak bardzo znowu różniącego się od Nieczystego. Sprawdź – Nie jarzę, o co wam chodzi. Po prostu mam słabość do placów zabaw. – Wkurzasz mnie, Charlie. Ostatnio kiepsko sypiam. Burmistrz życzy sobie, żebym jak najszybciej zamknęła to śledztwo, więc na twoim miejscu nie ryzykowałabym. – Mam świadka z FBI – odciął się Charlie. Quincy spojrzał w niebo. – Gdzie? – Cholera, myślałem, że obowiązuje was jakaś etyka zawodowa. Quincy zerknął na Rainie. – Tak jak w Waco. Charlie wzdrygnął się. – Jestem w szoku. – Serce mi krwawi – zapewniła go Rainie. – Po co chodziłeś do K-8, Charlie? – Bo mi się nudziło. W porządku? Bo w tej zasranej dziurze nie ma nic do roboty i