Barbarzyńca, ale nie musisz ruszać mi na ratunek,

- Milczał przez chwilę, a potem gwałtownie wybuchnął: - Dobry Boże! On mnie tak nienawidził za życia, że skierował swoją furię przeciw tobie, nie tylko cię zabił, ale też chciał uczynić z ciebie równie złą istotę jak on sam, a wszystko dlatego, że cię kochałem! A teraz nienawidzi cię jeszcze bardziej... Cała ta sytuacja, w której się teraz znaleźliśmy, to moja wina - dodał z ogromną goryczą. - Powinienem był odgadnąć, że on tu się zjawi. Powinienem był osobiście czuwać przy Mary, odkąd tylko została zaatakowana. Zawiodłem tutaj i zawiodłem w Transylwanii. Ze zdziwieniem słuchała tej tyrady, wyglądało bowiem na to, że Bryan jest bardziej rozgniewany na samego siebie niż na nią. Mówił prawie tak, jakby znowu mogli być sojusznikami i walczyć ramię w ramię, jakby niemal zaczynał wierzyć, że faktycznie mogą istnieć osoby, które wewnętrznie oparły się złu, chociaż ono uczyniło wszystko, by je skazić. RS 249 - To ja zawiniłam, nie ty - odparła spokojnie. - Tylko że nasze wyrzuty sumienia w niczym teraz nie pomogą. - Słuszna uwaga. W takim razie kto? - Co „kto"? - Kto znajduje się w twoim bliskim otoczeniu i pomaga Władcy http://www.meblekuchennesklep.info.pl/media/ Nachylił się nad nią, oparł ręce tak, że jego głowa znalazła się przy jej twarzy. - Sheila zrobiła za dużo, ale ty... ty zrobiłaś za mało. Kelsey Cunningham. Zawsze lubiłem twoje imię i nazwisko. Dobra Kelsey, piękna Kelsey. Skorzystaj z szansy. Życie jest po to, żeby żyć. Jeśli chcesz, to pokażę ci, dlaczego Sheila nie mogła beze mnie wytrzymać. - Nie masz umówionego rejsu? - Pieprzę ich. Przysunął się jeszcze bliżej, Kelsey jednak nie bała się, czuła tylko zniecierpliwienie. Chciała powrócić do rozmowy o Sheili, wydobyć z Izzy'ego

blokował sobą wyjście. Próbowała się przecisnąć, już prawie się udało. I wtedy poczuła na szyi krawat, ten z postaciami z komiksu. Dane biegł w deszczu. Widział ślady ciężarówki, deszcz nie zdążył ich rozmyć. Wiedział, że nie Sprawdź - Zostaw mnie! - krzyknęła. Silnik pracował, lecz nie mogła już wrzucić biegu. Nie spodziewała się siły, z jaką jego dłonie chwyciły ją za nadgarstki. - Cholera, co się z tobą dzieje? Nie możesz... - Och tak, mogę. I wiesz co, Sheila? Zamierzam to zrobić. W ułamku sekundy otworzył drzwi i wcisnął się gwałtownie na siedzenie przy kierownicy, przepychając ją na prawe. Zaczęła krzyczeć, nie było jednak nikogo, kto by ją usłyszał. Nikogo i niczego oprócz brzęczących komarów, sowy, mangrowców, gwiazd na aksamitnym niebie i omiatającej wyspę bryzy.