– Cześć, Joe! – krzyknęła. – Może napijesz się ze mną kawy?!

- To moje łóżko. I jeśli ktoś ma z niego wyjść, to ty. JEDNA DLA PIĘCIU 31 - Nie mogę. Jestem nie ubrana. - Ja też. - Więc co zrobimy? - zapytała niepewnym głosem. - Nie wiem, jak ty, ale ja mam zamiar spać dalej. Znów objął ją w pasie i przysunął bliżej głowę. Zerwała się w mgnieniu oka, ciasno owinięta kocem. - Ty - ty świnio! - wrzasnęła. - Nie obchodzą mnie już twoje dzieciaki. Jak będą chciały pić albo pójść do łazienki, albo będzie im się coś złego śniło, albo cokolwiek jeszcze wymyślą, żeby wyjść z łóżka, to ty się nimi zajmiesz. Malinda odwróciła się i ruszyła ku drzwiom. - Malindo? - Słucham? - rzuciła przez ramię. - Dokąd idziesz? - Do domu! Nie zostanę ani chwili dłużej w tym domu wariatów. - Czy masz napęd na cztery koła? http://www.meblekuchennesklep.com.pl/media/ – Nigdy o tym nie myślę. Czuję się tylko, jakbym... jakbym... – zawahała się, próbując pozbierać myśli – miała umrzeć, jeśli go nie zdobędę. A jak już tak zacznę myśleć, to potem nie zwracam uwagi na drobiazgi. – Drobiazgi? – Kate uniosła brwi. – Przypadkowy seks to dla ciebie drobiazg? A gdyby ci kazał kogoś oszukać lub skrzywdzić, też byś to zrobiła? Nawet gdybyś miała stracić szacunek dla samej siebie? Zaczerwieniona Tess spojrzała jej twardo w oczy. – Tak... tak. Myślę, że bym to zrobiła. Kate aż skrzywiła się z niesmakiem. Nie spodziewała się takiej odpowiedzi i prawdę mówiąc, była nią zszokowana. – Nie, nie wierzę. A jeśli mówisz prawdę, to masz poważny problem. – Problem? Dlaczego? – Tess była szczerze zdumiona. – Nie mam żadnego problemu.

- Myślałam, że masz już komplet. - Owszem. Będę dawać jego dzieciom prywatne lekcje w domu. - Co?! - Wiem, nigdy tego nie robię, ale zaproponował mi tysiąc dolarów. Sprawdź i uśmiechnął się do niego. - Cześć, tato. - Co tu robisz? - wyszeptał Jack przez zaciśnięte usta. - Mnie i Dawidowi śniło się coś złego i przyszliśmy spać tutaj. Wciąż trzęsącą się ręką Jack zapalił lampę. Oprócz Dawida i Darrena na łóżku leżały jeszcze dwie przykryte postacie. Jedna malutka, druga o zdecydowanie pełnych kształtach. Jack wiedział, co to znaczy spać w jednym łóżku z jego wiercącymi się i kopiącymi synami. Delikatnie, nie budząc żadnego, zaniósł ich po kolei do łóżeczek.