do wniosku, że z nim pójdzie im łatwo.

21 - Co u Kimberly? - Nie wiem. Rainie uniosła brwi ze zdziwienia. - Myślałam, że ta córka cię lubi. - Rainie, odrobinę taktu. - Na twarzy Quincy'ego pojawił się grymas. - Staram się być szczera. - Kimberly potrzebuje trochę swobody. Sądzę, że wypadek siostry bardzo ją zdołował. Jest zagniewana i na razie nie potrafi sobie z tym poradzić. - Zagniewana na Amandę czy na ciebie i Bethie? - Szczerze mówiąc, nie jestem pewien. Rainie przytaknęła. - Ja zawsze chciałam mieć brata lub siostrę. Wydawało mi się, że wspaniale byłoby mieć genetycznego sprzymierzeńca na tym świecie. Kogoś, z kim można by się bawić. Kogoś, z kim można by się kłócić. Kogoś, kto miałby tę samą matkę i mógłby powiedzieć, czy ona naprawdę oszalała, czy też to wszystko dzieje się tylko w mojej głowie. Sadzę jednak, że Amanda nie była sprzymierzeńcem Kimberly. Była raczej największym rodzinnym źródłem stresu. - Zbuntowana starsza siostra, która ściągała na siebie uwagę wszystkich http://www.logopedawarszawa.org.pl/media/ – Chyba nie sądzisz, że Becky miała z tym coś wspólnego? – zaprotestowała Rainie. – Na litość boską, ona ma zaledwie osiem lat! – Ktoś z nią rozmawiał od tamtej pory? – Luke Hayes i Tom Dawson będą próbowali ją przesłuchać dziś po południu. Ale nie jestem optymistką. Shep i Sandy zachowują się teraz dosyć nieufnie, a nie mamy prawa przesłuchiwać dziecka pod nieobecność rodziców. Wątpię, czy coś z tego wyjdzie. – Możesz poprosić prokuratora okręgowego, żeby powołał dziewczynkę na świadka. Rainie wzruszyła ramionami. – Już to rano przerabiałam. Według Rodrigueza i tak nie wymusimy tych zeznań. Rodzice każą jej na wszystko odpowiadać „Nie pamiętam”. Wydaje mi się, że jeśli chcemy coś z Becky wskórać, musimy działać delikatnie. Kto wie? Shep i Sandy przecież też zastanawiają się, co naprawdę wydarzyło się wczoraj. Może wcześniej czy później pozwolą małej mówić. Może nawet zgodzą się, żeby Luke zadał jej dzisiaj parę pytań. Ale nie dam sobie głowy

adwokata. Niech do niego zadzwoni. – Zabieraj się! O’Grady dał w końcu za wygraną. Rzucił synowi ostatnie spojrzenie. Wyglądał, jakby chciał jeszcze coś powiedzieć, ale nie mógł znaleźć odpowiednich słów. Odwrócił się i wyszedł przez frontowe drzwi. Rozbłysły flesze. W tłumie zawrzało. Nagle Rainie wychwyciła nowy dźwięk – odległy warkot lądujących helikopterów. Wreszcie Sprawdź uścisnęła dłoń Zane'a. Pożegnał się z wyraźną ulgą. Ale przy drzwiach postanowiła zadać jeszcze jedno pytanie. - Na spotkaniach mówi się o bardzo osobistych sprawach, prawda? - Tak. - O czym mówiła Mandy? Zane się zawahał. - O zdjęciach z miejsc zbrodni, panie Zane? O samych zbrodniach? O zdjęciach? - Mandy miała kłopoty z poczuciem własnej wartości. I to duże. Opowiadała o tym, jaki sławny jest jej ojciec. Opowiadała o tym, jaka piękna jest jej matka. Opowiadała o tym, jaka mądra jest jej siostra. Opowiadała też o... Powiedzmy tak: często określała się mianem nikomu niepotrzebnej blondynki. - Niepotrzebna blondynka? - Mandy miała obsesję na punkcie przemocy. Lubiła oglądać filmy