- Zainteresowana czym? - spytała, choć wiedziała, że Diaz mógł

za ścianą, niepokoiło Diaza. Nie narzekał, ale ona widziała, jak jest zdenerwowany, jak nie może znaleźć sobie miejsca. Kiedy Milla była w piątym miesiącu ciąży z Linneą, Diaz zaczął działać jej na nerwy tak bardzo, że postanowiła coś z tym wreszcie zrobić. Diaz rozejrzał się po okolicy i znalazł dom na tyle oddalony od innych, by mógł znaleźć w nim spokój, a jednocześnie stojący na tyle blisko domów sąsiadów, by Milla nie czuła się odizolowana od ludzi. Był to stary, przyjemny budynek z drzewami rosnącymi na podwórku i z czterema przestronnymi sypialniami. Wtedy jeszcze nie wiedzieli, że wszystkie te pokoje się przydadzą. Kupili dom, dbając o bezpieczeństwo dziecka, ogrodzili podwórko - i nie zwlekając, wprowadzili się. Milla była szczęśliwa. Choć długo miała wątpliwości, gdy wreszcie się pobrali - prawie rok po pierwszych oświadczynach - znalazła wielkie szczęście. Patrzenie na męża zajmującego się dziećmi było dla niej źródłem nieustannej radości. Najpierw podchodził do Linnei ostrożnie, niczym do bomby zegarowej - ale wkrótce, dzięki własnemu zacięciu i an43 http://www.logopedawarszawa.org.pl 140 Mniej więcej w połowie drogi powrotnej spotkali Baxtera z jego ludźmi. Była też matka Maksa - z krzykiem rzuciła się ku nim, zobaczywszy dziecko. - Mamo! - zawołał radośnie chłopiec. - Zaczepiłem! Kobieta porwała dziecko z rąk Diaza, zasypując pocałunkami twarz i głowę małego Maksa. Jednocześnie płakała, śmiała się i beształa chłopca, który w tym samym czasie starał się jak najszybciej opowiedzieć jej wszystko o kotku, o samochodzie, o wielkim nożu, którym pan odciął mu szlufkę od spodni, i o tym, że przeprasza, bo rozmawiał z nieznajomymi. Lekarz zabrał Maksa na bok, aby go zbadać, ale ponieważ

na niebie i ziemi pan Hatcher odszedł, zostawił panią i nie miał odwagi powiedzieć tego wprost. Jak mogłabym marnować nasze zasoby na szukanie kogoś, kto najprawdopodobniej zniknął z własnej, nieprzymuszonej woli? - Ale możecie sprawdzić jego ubezpieczenie, dowiedzieć się, czy i skąd opłaca składki, a więc gdzie pracuje? Sprawdź * ** David właśnie skończył operację przepukliny i mył ręce po zabiegu. Rip Kosper, mąż Susanny, a poza tym anestezjolog zespołu, sprawdzał jeszcze ciśnienie i akcję serca pacjenta, szykując się do przekazania go Anneli Lansky, pielęgniarce. To był dobry i zgrany zespół. David pomyślał, że będzie mu brakowało tych ludzi po powrocie do Stanów, gdy skończy się ich meksykański rok. Nie będzie tęsknił za odrapanym betonowym budynkiem biednej kliniki, wyłożonym starymi popękanymi kafelkami. Ale na pewno będzie mu brakowało kolegów, miejscowych pacjentów, a pewnie zatęskni i za samym Meksykiem. Myślał już o pęcherzyku żółciowym, którym miał się zająć w