- Tak było.

popatrzył na syna. - Mogę zająć się chłopcami. Zaprowadzę ich do zbrojowni. To będzie dla nich ciekawe, a przy okazji dowiedzą się trochę o średniowiecznej historii San Rimini. - Dziękuję, tato. Bardzo dziękuję. - Federico wskazał na sąsiednie krzesło, na którym położył zapakowane prezenty. - Mógłbyś odnieść to księżnej Jennifer i powiedzieć jej, co się stało? - Oczywiście. Król wręczył każdemu z chłopców po jednej paczuszce i zwrócił się do Pii: - Czy podczas pani nieobecności księżnej nie będzie ktoś potrzebny? Mogę to załatwić. Pia pokręciła głową. W skroniach pulsował ból. - Raczej nie, Najjaśniejszy Panie. Księżnej zależy na zachowaniu prywatności. A ja będę z powrotem tak szybko, jak tylko to będzie możliwe. Król przeprosił za zachowanie wnuków i życzył szyb- R S kiego powrotu do zdrowia po czym zabrał chłopców i powoli http://www.korekcja-wzroku.net.pl/media/ Splotła palce z jego palcami. - A o co? - W twojej ufności znajduję pociechę, Victorio. - Mojej ufności? - I wrażliwości. Nie chcę ich w tobie zniszczyć. Przez chwilę milczała. - To miłe, co powiedziałeś - szepnęła w końcu ze łzami w oczach. - Kiedy śledztwo dobiegnie końca, chyba spróbuję zarządzać posiadłościami Thomasa i interesami rodziny oraz postaram się nie zrobić z siebie osła w parlamencie. - Ale to już nie są posiadłości twojego brata - zaprotestowała.

- To znaczy, że aktualnie pani nie pracuje. Czy nie rozważa pani możliwości przyjęcia posady w pałacu? R S - Może jako niania księcia Artura i księcia Paola? - dorzuciła Amalia, puszczając oko do Federica na znak, że odgadła pałacową tajemnicę. Sprawdź – Nie! – Boże, jaki ty jesteś uparty – westchnęła. – No dobrze. Wyślę Roba i Patti z dziećmi, a sama wymyślę jakiś powód, żeby tu zostać. Doprowadzę cię do domu i opatrzę. Chyba że nie dasz rady dojść. Jeśli po drodze stracisz przytomność, zadzwonię po pogotowie, żeby cię zabrali na noszach. Sebastian skrzywił się. Miał bardzo ograniczone Możliwości wyboru. Nie było dobrego wyjścia. – Dam sobie radę. Nie potrzebuję twojej pomocy. – Ha – mruknęła i zsunęła się ze wzgórza. Sebastian był ciężki i bezwładny jak kłoda, a do tego mokry i zakrwawiony. W trakcie drogi do domu dwukrotnie tracił siły i Lucy musiała