W końcu na niego spojrzała.

- Zamierzam jeszcze dzisiaj napisać do Emmy Grenville i poradzić, żeby do programu szkoły włączyła szermierkę i strzelanie z pistoletu. Kobiety powinny umieć bronić swojego honoru. - W pojedynkach? - Niektórzy mężczyźni są tak głupi i uparci, że do zmiany zdania może ich przekonać jedynie kula w zakuty łeb. - Lepiej usiądź! Przyniosę ci szklankę ponczu. Alexandra pchnęła Victorię na krzesło. - Lepiej brandy. - Dobrze, ale obiecaj, że nie powtórzysz mężowi tego, co właśnie powiedziałaś. - Dlaczego... O rany! Nie mówiłam poważnie. - Wiem, na litość boską. Po drugiej stronie pokoju Sin rozmawiał z Kingsfeldem i Lucienem. Na szczęście nie słyszał, że jego własna żona poleca morderstwo jako najlepszy sposób na zmianę cudzych przekonań. Nagle krew odpłynęła Victorii z twarzy. To niemożliwe! http://www.hab-corp.pl/media/ ale zaraz się podniósł i nawet nie jęknął. Barbara poczuła zadowolenie. Podobnie jak ojciec i dziadek, zachowywał stoicyzm. – Nie zatrzymuj się, J.T. – szepnęła do brata Madison. – Wszystko będzie dobrze, obiecuję ci. Nie pozwolę, żeby ona cię skrzywdziła. Barbara miała ochotę ją uderzyć. Powstrzymała się w ostatniej chwili. – Gadasz jak twoja matka. Przestań nastawiać go przeciwko mnie. – Nie muszę tego robić. Sama to zrobiłaś. Co za tupet! Barbara zgrzytnęła zębami, ale w porę przypomniała sobie, że obdarzona jest żelazną samodyscypliną. Miała przed sobą jasny cel: pokazać tym dzieciakom prawdę. Musiały

-Tak. Jej czarne włosy były rozpuszczone. Nagle zapragnął ich dotknąć. - Siedział przy biurku, kiedy... to się stało? - Tak. - Przykro mi, że źle cię oceniłam, Sinclairze. Sprawdź – Mnie też dali popalić – westchnął Rob, pomagając Lucy pakować zapasy prowiantu na wyprawę ojców i synów. Od dramatycznych wydarzeń minęły cztery dni. Rob spojrzał na rząd butelek z wodą i dodał: – Szkoda, że J.T. nie może z nami pojechać. – Może w przyszłym roku – powiedziała Lucy, chociaż nie wybiegała myślami tak daleko w przyszłość. W tej chwili Madison i J.T. zbierali jagody razem z dziadkiem i Sidney Greenburg, która przyleciała z Waszyngtonu. Madison miała rękę w gipsie, ale z wielkim entuzjazmem dołączyła do wyprawy, bo znudziła jej się rola inwalidki. – Takie proste, zdrowe zajęcie przyda się nam wszystkim – stwierdziła Sidney.