pózniej nocna cisze rozdarł ryk silnika motoru, który z piskiem

- Nie! Niewinna jak dziecko. Jest przera¿ona tym, co sie stało. Wiedziała, ¿e Alex i Marla mieli problemy i ¿e w firmie nie działo sie najlepiej, ale nie miała pojecia, ¿e ich sytuacja finansowa jest rozpaczliwa. Rozmawiałem z nia, ale była okropnie zdenerwowana i ten pielegniarz, Tom, dał jej cos na uspokojenie. Jest z nia teraz. - Dobrze. A doktor Robertson? - Ciagle go przesłuchujemy. Tkwi w tym po uszy. Na pewno straci prawo do wykonywania zawodu i odsiedzi swoje. A wracajac do człowieka, którego uwa¿ała pani za swojego me¿a - otó¿ Alex Cahill był ju¿ dzis w domu opieki i załatwił formalnosci zwiazane ze smiercia Conrada Amhursta. Zadzwonił do swojego adwokata, bardzo mu zale¿ało na poswiadczeniu autentycznosci testamentu. Ale to ju¿ bez znaczenia. Prawnicy to załatwia. - Chciałabym, ¿eby to wszystko sie ju¿ skonczyło. - Skonczy sie. Pewnego dnia. - Paterno spojrzał na nia z ukosa. -Chodziło tylko o pieniadze, rozumie pani. Cahillowie znalezli sie na skraju bankructwa, Alexander stracił wiele na giełdzie i innych inwestycjach, po cichu wypłacał te¿ wielkie http://www.ginekologwarszawa.org.pl Zbiegła szybko ze wzgórza, pokonała strumyk, wspięła się na płot i wylądowała na krótkim trawiastym odcinku. Kiedy dotarła do pierwszych zabudowań rancza, była już nieźle zdyszana. Czuła łoskot krwi w głowie, a puls podskoczył jej jeszcze bardziej, kiedy dała nurka za szopę z narzędziami i przywarła do zniszczonego sidingu, nasłuchując. Jeden z psów zaczął szczekać i Shelby przygryzła wargę. Drzwi głośno zaskrzypiały. - Co jest? - zagrzmiał basowy głos. Już nie żyję, pomyślała. Głupi pies szczekał coraz głośniej i coraz bardziej zajadle. Shelby bała się oddychać. - Zamknij się! - nakazał mężczyzna. - Ty beznadziejny, strachliwy durniu! - Coś nie w porządku? - zapytał ktoś inny, zniecierpliwionym, piskliwym głosem. - Nic nie widzę. - Przeklęty pies. - Przydałaby mu się suka z cieczką - odezwał się ktoś trzeci, zaśmiał się chrapliwie, a potem zaczął zanosić

- Ale pana strzelba myśliwska była w wozie, kiedy znalazł się w nim Ross McCallum. - To nie było narzędzie zbrodni. Zignorowała jego uwagę. 111 - Wkrótce po zakończeniu śledztwa poproszono pana, by odszedł z Biura Szeryfa. Dlaczego? Czuł, jak mięśnie u podstawy szyi tworzą sztywny splot. Sprawdź - I naprawde mi przykro, ¿e byłam taka... nieobecna. Doktor Robertson przepisał mi inne leki i czuje sie ju¿ znacznie lepiej. - To super - bakneła Cissy. - Tak. Chce sie z toba wybrac na konie. 367 - Tak, ju¿ mówiłas. - I mówiłam powa¿nie. - Musi w jakis sposób porozumiec sie ze swoja córka. - W ten weekend. - Czy w ten weekend nie odbywa sie to wielkie przyjecie? - Przyjecie? - powtórzyła Marla, ale szybko przypomniało jej sie, o czym mówi Cissy. - Nie, to chyba