przeglądać porozkładane ulotki. Nie pytała o nic, nie

- Podtrzymuj główkę - przypomniała odruchowo Nicola. - On wie - powiedziała Joannę. - Oczywiście, że wiem. Ćwiczyłem dostatecznie długo. - Toast - powtórzył Paul. Tony odchrząknął. - Za naszą córkę! - Głos łamał mu się z emocji. - Doprawdy? - mruknął Paul, ale Tony udał, że nie słyszy. - Kosztowało nas to wiele czasu i mnóstwo kłopotów. * Znany angielski rugbista. A jednak „kłopot" to raczej nie jest właściwe słowo, prawda, Jo? Joannę pokręciła w milczeniu głową, bo czuła wzbierające łzy. - Nic na świecie nie liczy się bardziej niż ta chwila, w której mogliśmy przywieźć naszą kruszynę do jej własnego domu, gdzie od dziś jest jej miejsce. - Umilkł i nabrał tchu. - Za naszą Irinę! Owszem, złamali prawo nie tylko swojego kraju, ale http://www.fundacja-dantis.pl/media/ Maggie nie pytała Asha, co się stało, niepokoiła ją jednak ta dziwna odmiana. Co gorsza, Ash inaczej teraz odnosił się do Laury. Rzadko brał ją na ręce, a jeśli już, to tylko wtedy, kiedy Maggie to na nim wymusiła. W porze usypiania małej po prostu znikał pod pierwszym lepszym pretekstem. Martwiło to Maggie bardziej niż oziębłość Asha wobec niej samej. Wierzyła, że Ash zaakceptuje Laurę, że będzie ją wychowywał, modliła się o to, tymczasem z każdym dniem ta perspektywa stawała się coraz bardziej mglista, coraz bardziej wątpliwa. Tamtego dnia Maggie była akurat w pralni. Wyjmowała pościel z suszarki, kiedy usłyszała dzwonek tele131

- Sfinalizowaliśmy sprawę z ochroną danych i wystąpiliśmy do telekomunikacji o szczegóły na temat domu i firmy Patston Motors. Keenan zajął się teraz raportem patologów. - Doktor Collins mówi, że Joanne zmarła tam, gdzie ją znaleziono. Cztery rany kłute, pierwsza w tętnicę Sprawdź odpiął pasy mocujące dziecko do fotelika. - Co ty wyprawiasz? - zawołała wystraszona nie na żarty. R S - A jak inaczej mam go wyjąć z auta? - zdziwił się szczerze Nikos. - Czyżby mój kierowca przywiózł nas pod niewłaściwy adres? Dopiero teraz zdała sobie sprawę, że auto się zatrzymało. Ponownie wyjrzała przez okno. Limuzyna stała na wprost wejścia do domu Carrie. - Dzięki za podwiezienie - powiedziała. Starała się zachować spokój, mimo że czuła się naprawdę bardzo głupio. - Ja sama wezmę Danny'ego.