Jej mał¿enstwo to farsa. Nawet nie sypia ze swoim me¿em. 348 Czemu nie miałaby raz pójsc na całosc, odkryc swe prawdziwe oblicze kobiety, która - czuła to - skrywa sie w skórze Marli Cahill, w jej ¿yciu, w jej domu? Uniosła troche powieki i katem oka zaczeła obserwowac Nicka. Twardy. Meski. Silny. Same miesnie i sciegna. Szorstki i szybki. Inteligentny. Zagryzła wargi. A on, jakby czytajac w jej myslach, nagle odwrócił głowe i spojrzał na nia. Przez krótka chwile patrzył jej prosto w oczy, a Marla miała wra¿enie, ¿e czyta w jej duszy jak w otwartej ksia¿ce. Wiedział, ¿e on czuje to samo, co ona. Tu, w ciasnym wnetrzu samochodu, byli odcieci od pulsujacego na zewnatrz miejskiego ¿ycia. Tylko chwilami swiatła nadje¿d¿ajacych z przeciwka samochodów rozpraszały intymny mrok. Marla wiedziała, ¿e Nick czuje ten sam ogien. To samo po¿adanie. Odpowiedziała mu spojrzeniem goracym jak samo piekło - i znacznie bardziej niebezpiecznym. Nie rób tego, ostrzegła sie w duchu, opierajac sie o drzwi od strony pasa¿era. Masz teraz inne problemy, byc mo¿e ktos http://www.endometrium.biz.pl/media/ 127 - Madre... och, Dios, Madre... Sanitariusze zatrzasnęli drzwi karetki i wsiedli do wozu. Zawyła syrena i błysnęły kolorowe światła. Czerwonobiały pojazd ruszył z piskiem opon. - Podwiozę cię. - Shep zaproponował Viancę, obejmując ją opiekuńczym ramieniem. Dobry Boże, ależ przyjemnie było jej dotknąć, miała taką gładką skórę. - Czy ktoś może się zaopiekować tym chłopczykiem? - Nie... - Ja go popilnuję - zaofiarowała się starsza kobieta w szlafroku i kapciach. - Mieszkam trzy domy dalej i... - Nie! - Vianca splunęła. Jej twarz stężała niczym beton. - Ramón zostanie ze mną. - Ale to może długo potrwać - zauważył Shep. - Roberto przyjedzie po swojego syna. - Mówiła z naciskiem. - Zamknie sklep i przyjedzie do szpitala. - Ale... - Jesteśmy rodziną. Może ty tego nie rozumiesz.
wra¿enia, ¿e ju¿ zawsze bedzie zachowywał bezpieczny dystans, ale z ka¿dym dniem bardziej go do niej ciagneło, bardziej go intrygowała. Ciagle powtarzał sobie, ¿e powinien zachowac ostro¿nosc, ale prawda była taka, ¿e pragnał jej dotykac, całowac ja i piescic. Dotrzec do najgłebszych warstw jej zachwycajacej kobiecosci. Sprawdź - Wiem, że pracowałaś w sklepie tamtej nocy, kiedy został zabity twój ojciec. - Si - powiedziała, nagle czujna. - Widziałaś tam Rossa McCalluma. Bez słowa kiwnęła głową. - Kogo jeszcze? - Mówiłam to wiele razy, kiedy policja zaczęła mnie wypytywać. - Gdzieś na ulicy pies zaczął głośno ujadać. - Wiem, ale odśwież mi pamięć. Zawahała się. Zmarszczyła czoło w zamyśleniu. - Była tam jego siostra, Mary Beth - powiedziała - i, oczywiście, ta kurwa. - Ruby Dee. - Si. - Vianca zrobiła pogardliwą minę. - Ruby. I Joe Hawk, był tam wcześniej, o wiele wcześniej, z... Nevadą Smithem. - Odwróciła wzrok. Bingo! Shep podejrzewał, że Nevada i jego kuzyn tam byli, ale nie zdążył jeszcze się przekopać przez tony