Głupio zrobiło się dopiero po jej śmierci, kiedy Malinda

w rurach i rozsadziła je. Podłoga zaczęła się już wybrzuszać. Malinda nadal stała jak zamurowana. - Gdzie jest główny zawór? - Jack przejął inicjatywę. Musiał ją potrząsnąć za ramiona, żeby zrozumiała. - W piwnicy - odparła ledwo słyszalnym szeptem i dalej patrzyła na płynącą wodę. Jej rozpacz poruszyła serce Jacka. Niepotrzebny był mu jasnowidz, żeby poznać przyczynę. Kłopoty finansowe. Wyglądało na to, że Malinda ma ich aż za wiele. Ujął ją za łokieć i sprowadził po schodach, usuwając jej sprzed oczu obraz zniszczenia. - Wyciągnij chłopców z samochodu i posadź przed telewizorem - polecił delikatnie. - A ja zakręcę zawór. Wieszając w szafie sukienkę Malinda uznała umowę za korzystną dla obu stron. W domu zostaną przeprowadzone wszystkie niezbędne naprawy, ona będzie miała przez ten czas gdzie mieszkać, i to wszystko bez wydawania pieniędzy. Wyjęła z walizki bieliznę i zaczęła układać ją w komodzie. http://www.emedycyna-estetyczna.com.pl – Ale masz czas na kolację we dwoje? Na wyjście do restauracji? – Płacz Emmy stał się jeszcze głośniejszy. – Puść mnie, muszę iść, Emma mnie potrzebuje. – Ja bardziej. – Przecież jesteś dorosły. Masz... Nagle prawda dotarła do niej z całą oczywistością. Nie chodziło tylko o to, że Richard nie chce jej pomóc przy dziecku. Unika również brania małej na ręce, po przyjściu z pracy nie zagląda do niej i nie pyta o te wszystkie cudowne rzeczy, które Emma zaczynała robić. Kate uniosła dłoń do ust. Richard prawie nie widuje ich córki! Czując, że serce pęka jej na wiele kawałków, wyrwała mu się i pobiegła na górę. Wzięła Emmę na ręce i przez moment kołysała, żeby ją

– O, Boże! – westchnął z ulgą, gdy drzwi się za nią zamknęły. Przegarnął dłonią włosy, podszedł do Lily i położył dłonie na jej ramionach. – Dzięki, że pomogłaś mi ją wyprosić. Myślałem, że już nigdy się jej nie pozbędziemy. – Nam także się nie podobała – oznajmiła radośnie Freya. – Wcale – potwierdził Tom. – A tobie, Alex? Sprawdź płaszcz przeciwdeszczowy, złapała torebkę i wybiegła na dwór. Parę minut później zatrzymała samochód za kawiarnią. Lało jak z cebra. Nie wysiadała, mając nadzieję, że deszcz za chwilę osłabnie. Wycieraczki pracowały niestrudzenie, ale mimo to i tak prawie nie widziała tylnych drzwi ,,Uncommon Bean’’, chociaż niemal w nich zaparkowała. Deszcz nagle stał się mniej intensywny. Sięgnęła po klucze i wyskoczyła z samochodu. Wpadła wprost do kałuży i poczuła, że jeden z pantofli ma zupełnie przemoczony. Z przekleństwem na ustach podbiegła do wejścia. Kiedy próbowała włożyć klucz do zamka, drzwi same się otworzyły. Zastygła w progu. Nie dosyć, że kawiarnia stała otwarta całą noc, to jeszcze drzwi były lekko uchylone.