ogarniała, gdy słyszał głos Lily. Głęboko wciągnął w płuca

Wczoraj na kolację zjadł cztery kawałki pizzy i popił butlą coli. - Może jak coś zjesz, poczujesz się lepiej. - Wątpię. Darren wprost uwielbiał naleśniki, więc Malinda zaniepokoiła się. Był trochę blady. Przyłożyła mu rękę do czoła. Wilgotne, ale raczej chłodne. - Od kiedy cię boli? - Od samego rana. - A teraz jest gorzej? - Aha. Malinda uklękła przy nim i odgarnęła mu włosy z czoła. - Może będzie lepiej, jak zostaniesz dziś w domu? JEDNA DLA PIĘCIU 119 Na moment w jego oczach pojawił się wyraz ulgi, potem znów wróciło cierpienie. - Tak, chyba tak. Ten błysk ulgi zastanowił Malindę. Zawsze uważała, że dopiero bardzo chore dziecko może opuścić szkołę. http://www.ekorekcja-wzroku.edu.pl Od razu też zajrzała do składziku i natychmiast zatkała sobie nos. Co to za okropny zapach? Jakby ktoś zostawił na słońcu śmieci albo wybiło szambo... Kiedy ruszyła dalej, smród się jeszcze nasilił. Zajrzała do łazienek i do swego biura, ale nie odkryła nic podejrzanego. Nacisnęła więc klamkę drzwi prowadzących do części kawiarnianej. Stanęła w progu i aż jęknęła, widząc kolorowe szczątki swoich witraży walające się po podłodze. Ktoś potłukł je w drobny mak. Ruszyła w stronę pierwszego z brzegu okna, ale potknęła się i omal nie upadła. Spojrzała pod nogi. Głośny, wibrujący okrzyk wydobył jej się z gardła. Tess leżała bezwładnie za kontuarem, z jedną ręką wyciągniętą tak, że zagradzała przejście. Głowę miała wykręconą w nienaturalny sposób, a na jej twarzy malowało się bezbrzeżne zdumienie. I strach. Kate przycisnęła dłoń

wahała. - A wiec do piątku. JEDNA DLA PIĘCIU 19 Jack otworzył drzwi i chłodne powietrze owiało policzki Malindy, a wiatr uniósł brzeg jej spódnicy. Nieświadomie przytrzymała go ręką, patrząc na Sprawdź – Przed chwilą rozmawiałem z Julianną. – Ścisnął mocniej jej dłoń. – To nie ja dzwoniłem. Zawróciłem, ponieważ Julianna powiedziała mi, że tu jesteś. Kate poczuła, jak krew odpływa jej z twarzy. Odniosła wrażenie, że ktoś dotknął jej skóry lodowatą ręką. Dobry Boże, to John. Podniosła dłoń do ust. Zostawiła Emmę. Obie z Julianną są teraz zupełnie bezbronne. Luke uspokajającym gestem położył dłoń na jej ramieniu. – Najważniejsze to nie wpadać w panikę. Pamiętaj, że rozmawiałem z Julianną i że nic im nie jest. Ma drzwi zamknięte na zamek i łańcuch. Zabroniłem je otwierać. – Zniżył głos: – I powiedziałem jej, gdzie trzymam mój pistolet. Jest nabity. – Pistolet? – powtórzyła, drżąc ze strachu.