- Nie po to tu jestem.

stoliku, niedbale przegladajac gazete i palac papierosa. - Zostałam zobowiazana do dochowania tajemnicy - przyznała matka. - O mnie? O moim ojcu? - Kylie była wsciekła. - Dlaczego? - Dla niego była to kłopotliwa sytuacja. Wstydził sie ciebie. - Dolly przygładziła jasne loki starannie wsuniete za opaske. - Jest bogaty. Szanowany. Mnie te¿ sie wstydził. - Ale... ale... - Kylie oparła sie o brzeczaca lodówke. - Bogaty? 435 - Jesli myslisz, ¿e dostaniesz od niego chocia¿ centa, to jestes w błedzie - powiedziała Dolly zjadliwie, głosem nabrzmiałym gorycza. - Zapłacił mi dawno temu. - To nielegalne. - Mo¿e, ale podpisałam pewien dokument... - Machneła dłonia o długich, szczupłych palcach i rozwiała dym z papierosa płynacy w góre, do jarzeniówek wiszacych w czystym, skromnie umeblowanym pokoju. http://www.ekodesign.com.pl/media/ patrzac na rozło¿one na blacie szminki i buteleczki z lakierem do paznokci w kolorach odpowiednich dla wampirów i dziwo¿on. - Nie osadzaj - skarciła sie zaraz. - Przypomnij sobie, jak to było, kiedy rodzicom nie podobały sie twoje stroje i makija¿. Zmartwiała. Z mroków niepamieci wyłoniła sie nagle jakas rozmowa sprzed wielu lat. - ...gdybys nie była taka dzika, gdybys okazała mu choc troche uczucia, mo¿e twój ojciec odpłaciłby ci tym samym. - W uszach dzwieczał jej głos matki, przed oczami pojawił sie zamglony obraz zniszczonej kobiety, pachnacej silnie perfumami i tytoniem, która z trudem ukrywała rozczarowanie. Szczupła, niemal koscista, stała w drzwiach z twarza ukryta w

wstawac z łó¿ek, zda¿yli wypic cały dzbanek kawy. Z kuchni dobiegało ju¿ brzeczenie rondli, zbli¿ała sie te¿ pora, kiedy Cissy wstawała, ¿eby pójsc do szkoły. - W biurku znalazłam kilka rzeczy. Rewolwer zabrałam i schowałam pod materacem. W notesie Aleksa był adres i numer telefonu Kylie Paris. To te¿ zabrałam. No i wypis ze Sprawdź siedziała w swoim ulubionym fotelu. - Tak sie martwiłam, sam rozumiesz. To był koszmar, Nick, prawdziwy koszmar. - To jeszcze nie koniec. - Och, wiem. - Potrzasneła głowa, ale ani jeden kosmyk z ufarbowanych na kolor miedzi włosów na jej głowie nawet nie drgnał. W holu zadzwonił telefon, Eugenia nie ruszyła sie, spojrzała tylko w strone korytarza. Poło¿ona na Mount Sutro posiadłosc z widokiem na zatoke i miasto - raczej w stylu Craftsmana ni¿ wiktorianskim, o czym kiedys bez przerwy słuchał - była duma całej rodziny. Z wyjatkiem Nicka. On nie cierpiał tego domu. Telefon znowu zadzwonił i nagle ucichł.